- W polityce wszystko jest możliwe, także powrót Ludwika Dorna. Choć raczej do klubu niż do partii - mówi "Wprost" wiceprezes PiS Adam Lipiński. - Jeśli miałoby do tego dojść, to na pewno nie będę oponować. Dorn to w końcu jeden z najbardziej interesujących intelektualnie polityków - dodaje poseł PiS Joachim Brudziński, który jeszcze niedawno nazywał go "wyleniałym wezyrem" i odsyłał go do "kiszenia ogórków". Z ustaleń "Wprost" wynika, że warunkiem powrotu do klubu PiS jest spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. - Ludwik Dorn z pewnością byłby dla PiS pożyteczny, ale najpierw powinien spotkać się z prezesem i osobiście wyjaśnić z nim sprawę konfliktu, który był między nimi - twierdzi europoseł Ryszard Czarnecki. Obaj politycy z pewnością mają sobie sporo do powiedzenia. Konflikt Kaczyńskiego i Dorna, który kiedyś był nazywany "trzecim bliźniakiem", trwa od ponad dwóch lat. Wszystko zaczęło się od wywiadu, w którym szef PiS zasugerował, że Dorn nie płaci alimentów. Dorn w rewanżu nazwał Kaczyńskiego "sułtanem, który otacza się eunuchami". Stwierdził też, że w PiS postępuje susłoizacja. Za te słowa został wyrzucony w partii. Spór szybko przeniósł się na do sądu, który po kilku miesiącach procesu nakazał Kaczyńskiemu przeproszenie Dorna za wypowiedź dotyczącą alimentów. Prezes PiS przeprosił, ale powtórzył, że nie czuje się winny, bo tylko wstawił się za "krzywdzonymi dziećmi". Dorn mimo ostrego konfliktu z Kaczyńskim wielokrotnie powtarzał, że przyjdzie czas, że wróci do PiS. Na pytanie "Wprost", czy do tego pojednania może dojść właśnie teraz, jednak nie odpowiedział.