Najpoważniejsza sytuacja jest w Kaniówku Dankowskim w gminie Wilamowice (Śląskie). Tam woda, która wpływa przez przerwany dwa tygodnie temu wał przeciwpowodziowy w Jawiszowicach (Małopolskie), zalała domy i gospodarstwa. Jej przyrost widać gołym okiem. Z zalewanego gospodarstwa państwa Gębalów krótko przed tym, jak na podwórzu pojawiła się woda, strażacy zdołali wywieźć zwierzęta. Ostatnim transportem wywieziono dwie ogromne maciory. - Rano tu prawie nie było wody. Koło 13 woda dotarła na podwórko. Ciągle jej przybywa - powiedziała Ewa Gębala, która wraz z rodziną postanowiła jednak zostać w domu. Wiesław Ligęza zdołał się ewakuować w ostatniej chwili. Pokazywał dziennikarzom, jakie poniósł szkody w swoim domu. Po 30 minutach drogę do jego budynku przerwała rzeka o głębokości około 30 cm. Trzeba było się salwować ucieczką. Po paru godzinach wody było już po pas. Ucieczka była konieczna - wody było po pas Mieszkańcy Kaniówka Dankowskiego narzekają, że po ostatnim potopie nie załatano wału. - Dlaczego nie naprawiano wału, gdy było parę dni spokoju? Dziś rano, gdy woda znów ruszyła, pojawiło się mnóstwo wojska i strażaków, ale było już za późno - mówili mieszkańcy. Wiceburmistrz Wilamowic Stanisław Gawlik: "Woda przybrała i znów wlewa się przez wyrwę. Teraz nie ma szans jej załatać. Próbowaliśmy - strażacy i wojsko - rzucać worki z piaskiem, ale to nie miało szans powodzenia. Worki spadały w czeluść i znikały." Dwa dni temu wiceburmistrz w rozmowie z PAP tłumaczył, że tak dużej wyrwy w wale nie da się załatać natychmiast. Po pierwsze, budowlańcy muszą wykonać drogę technologiczną, którą dotrze odpowiedni sprzęt. Po wtóre, przez wyrwę odpływała woda z zalanych rejonów. Mieszkańcy są rozżaleni - stracili niemal wszystko Mieszkańcy nie kryją rozżalenia. - Teraz przywożą nam wodę i konserwy. Nie potrzebuję, żeby państwo dawało mi taką pomoc. Po prostu wolałbym, żeby wybudowali porządne wały i nie przywozili mi tych konserw za dwa lata, przy następnej powodzi - mówił jeden z mieszkańców. Wielu mieszkańców straciło niemal wszystko. Woda całkowicie zalała budowę domu w Kaniówku. Porwała drzewo na więźbę. Zniknęło kruszywo. Właściciel budowy mówi, że rozpoczął ją za odszkodowanie, które otrzymał. Teraz nie będzie go stać na jej dokończenie. Utonął cały jego majątek. Wieczorem sytuacja unormowała się w pozostałych rejonach, przede wszystkim w szczególnie zagrożonych w środę rano Czechowicach-Dziedzicach, Kaniowie i Wilamowicach. Opadały także poziomy rzek na Śląsku Cieszyńskim. Wieczorem nad Podbeskidziem pojawiały się burze, ale opady nie były bardzo intensywne.