Gowin powiedział, że każdy z tych przypadków jest inny, ale w większości - o ile wie - powodem dymisji są względy lustracyjne. - To jest oczywiste - dodał. W sprawie lustracji stanowisko Platformy jest jednoznaczne - "jeżeli w stosunku do któregokolwiek z ministrów, wiceministrów istnieją przesłanki wskazujące na to, że ci ludzie mogli mieć jakiś epizod współpracy, oczekujemy od nich oddania się do dyspozycji premiera, oczekujemy rezygnacji z funkcji do czasu wyjaśnienia zarzutów" - powiedział. Pytany po programie powiedział, że nie wie, a jedynie domyśla się tych powodów głównie na podstawie przekazów medialnych. W jego ocenie, jeśli są przesłanki, przecieki prasowe, mogące wskazywać na to, że nie wszystko jest do końca jasne to premier podejmując decyzje o dymisjach miał zupełnie jasną sprawę. - Oczekujemy pełnej transparentności od ministrów, czy wiceministrów - mówił. Zaznaczył, że powody lustracyjne nie dotyczą b. sekretarza stanu w kancelarii premiera Pawła Grasia. - Pan minister sam złożył dymisję. Tutaj mogę potraktować z dobrą wolą tylko to, co mówi sam minister Graś - powody są osobiste - powiedział. Gowin podał, że we wtorek premier ogłosi, kto przejmie obowiązki Grasia. - Sprawa ciągłości w służbach i sprawnego funkcjonowania służb jest przedmiotem bezustannej troski - dodał. Podkreślił, że szef doradców premiera Michał Boni przed objęciem stanowiska i wiedząc, że nie obejmie stanowiska ministra pracy, publicznie przyznał się do epizodu lustracyjnego. - Dla mnie, zarówno z punktu widzenia moralnego, jak i z punktu widzenia bezpieczeństwa funkcjonowania państwa, fakt, że ktoś się przyznał do chwili słabości, że ten ktoś wyrzuca trupa z szafy - dla mnie to rozwiązuje problem - powiedział. Ostatnio premier odwołał wiceszefa MSWiA Tadeusza Nalewajka, który nadzorował Straż Pożarną. Jako przyczynę podał względy osobiste. Odwołana podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Grażyna Leja poinformowała, że wobec informacji o jej rzekomych kontaktach z tajnymi służbami PRL poczucie lojalności wobec rządu skłoniło ją do złożenia dymisji. Zaprzeczyła jednocześnie stanowczo, by w jakikolwiek sposób współpracowała z tajnymi służbami. Zapowiedziała autolustrację. Według niej, zapis w archiwach IPN dotyczy mieszkania, które z mężem wynajęli zawodowemu wojskowemu. Teraz okazało się, że był on oficerem służb specjalnych. Instytut Pamięci Narodowej zaprzeczył, by jakaś informacja na temat Leji i Nalewajka wydostała się z Instytutu. Premier mówił, że jeśli okaże się, że urzędnik rządowy zataił "problem lustracyjny", to będzie musiał odejść z funkcji. Ostatnio zdymisjonowano też wiceministra w MON gen. Piotra Czerwińskiego. Media pisały, że są wobec niego prowadzone postępowania w prokuraturze. W grudniu odwołana została wiceminister obrony Maria Wągrowska. Prośbę o zwolnienie motywowała przyczynami rodzinnymi. Z kolei w mediach pojawiły się informacje, że powodem odejścia mogą być "jakieś dokumenty z IPN". Takiej wersji zaprzeczał szef MON Bogdan Klich.