Według ustaleń portalu tvp.info, informacja o tym, że Zirajewski trafił do szpitala MSWiA po zatruciu lekami nasennymi trafiła do łódzkiej prokuratury apelacyjnej natychmiast po zdarzeniu. Jednak aż do śmierci "Iwana" żaden ze śledczych ze specjalnej specgrupy zajmującej się sprawą zabójstwa gen. Marka Papały nie pojawił się w szpitalu. Doświadczony prokurator o wieloletnim stażu twierdzi nawet, że brak działania ze strony łódzkich śledczych to bardzo poważny błąd. - Zirajewski nie był pierwszym lepszym świadkiem, tylko kluczową osobą do wyjaśnienia sprawy zabójstwa gen. Papały. Po tym jak prokuratura dostała informacje o próbie samobójczej czy nawet zatruciu natychmiast do Gdańska powinien pojechać prokurator, aby próbować dowiedzieć się od "Iwana", co nim powodowało - mówi nasz rozmówca. I dodaje: - To źle rokuje na przyszłość. Taki błąd na początku tak ważnego śledztwa jest niedopuszczalny.