Na nagraniach z monitoringu - do których dotarli dziennikarze Radia Kraków - widać drogę Piotra Kijanki po wyjściu z lokalu na Kazimierzu w kierunku Bulwarów Wiślanych. Według policji, nowe materiały mogą pomóc w odnalezieniu kolejnych świadków, którzy mogą wiedzieć coś o zaginionym. 34-letni Piotr Kijanka ostatni raz widziany był w nocy 6 stycznia. Wyszedł z jednej z restauracji na placu Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na os. Dąbie. Część jego drogi zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu. Z zebranego przez policję materiału wynika, że Piotr Kijanka wyszedł z lokalu o 23.30 i przechodził ulicą Miodową w stronę ulicy Starowiślnej. Na miejsce zostały skierowane psy tropiące. One poprowadziły policjantów w kierunku Bulwarów Wiślanych. Tam trop się urwał. Straż pożarna przy użyciu sonarów zbadała dno Wisły na odcinku 25 kilometrów rzeki. Urządzenia nie wskazały na obecność ciała osoby, jednak to nie oznacza, że go tam nie ma. - Jest to duża rzeka, która ma mocny nurt. Z nurtem przemieszczają się przedmioty, które mogły zakryć ciało. Muł też mógł zakryć ciało - mówi w Radiu Kraków Sebastian Gleń z biura prasowego małopolskiej policji. Policja sprawdza także inne hipotezy, m.in. taką, że chciał zerwać kontakt z rodziną. Do funkcjonariuszy zgłosił się także taksówkarz, który twierdzi, że prawdopodobnie wiózł zaginionego.