- Od rana teren został przeszukany wielokrotnie przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Początkowo był to obszar kilkuset metrów kwadratowych, później teren poszukiwań rozszerzono do ok. 3 tys. metrów kwadratowych - również bez efektu - powiedział rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska. Matka wskazała im miejsce Policjanci wielokrotnie przeszukali teren nad Przemszą, gdzie może znajdować się ciało zaginionej półtora tygodnia temu dziewczynki. Policjanci szukali w pobliżu miejsca wskazanego przez matkę zaginionej dziewczynki prywatnemu detektywowi. Katarzyna W. miała zostawić lub zakopać tam dziecko po tym, gdy zmarło wskutek nieszczęśliwego wypadku. Detektyw Krzysztof Rutkowski podczas piątkowej konferencji prasowej w Mysłowicach wyraził przypuszczenie, że ciało dziecka może być zakopane, ale też np. zjedzone przez zwierzęta, takie jak psy czy lisy. Wczesnym popołudniem w piątek rozpoczęły się poszukiwania z wykorzystaniem specjalistycznego georadaru, który może wskazać miejsce ewentualnego zakopania ciała. - Urządzenie to jest obsługiwane przez biegłego, powołanego w tej sprawie przez prokuraturę. Pierwsze godziny poszukiwań z udziałem georadaru nie przyniosły rezultatu. Po południu poszukiwania przerwano ze względu na zapadający zmrok oraz określony czas, przez jaki może pracować to urządzenie - powiedział rzecznik śląskiej policji, podinsp. Andrzej Gąska. Poszukiwania w tym rejonie mają być wznowione w sobotę, prawdopodobnie około dziewiątej rano. Na razie brak jest dowodów Prok. Mariusz Łączny z katowickiej prokuratury okręgowej poinformował, że prowadzone przez prokuratorów czynności mają - jak się wyraził - "charakter dynamiczny". Matka dziewczynki Katarzyna W. ma być przesłuchana "w stosownym momencie", gdy będzie to wynikało z toku postępowania. Prokurator nie wykluczył, ale też nie potwierdził, że może to być jeszcze w piątek. Zapowiedział, że tego dnia prokuratura nie będzie już informować mediów o przebiegu śledztwa. Policjanci podkreślają, że nie dysponują w tej chwili żadnymi dowodami, które potwierdzałyby wersję matki półrocznej Magdy. W czwartek kobieta miała powiedzieć prywatnemu detektywowi, że dziewczynka zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a jej ciało zostało ukryte nad Przemszą. Znaleziono worek, ale bez ciała Teren już w nocy wstępnie przeszukali policjanci. W foliowym worku, w którym - jak podejrzewano - może być ciało Magdy, znaleziono tylko kurtkę. Tropu nie podjął również sprowadzony na miejsce pies. W piątek rano wznowiono poszukiwania w tym rejonie. Po zaginięciu dziecka - we wtorek 24 stycznia - matka Magdy twierdziła, że została napadnięta, a dziecko uprowadzono z wózka. Policja sprawdzała tę wersję na równi z innymi hipotezami. Odmówiła badania wariografem Rutkowski chciał poddać kobietę badaniu wariografem, ale nie zgodziła się. Detektyw ustalił, że mniej więcej w tym czasie ktoś w Sosnowcu wchodził na stronę internetową podpowiadającą, jak oszukać wykrywacz kłamstw. Badaniu poddał się natomiast ojciec dziewczynki, który - w ocenie Rutkowskiego - nie wiedział o prawdziwych przyczynach zaginięcia dziecka. Podczas piątkowej konferencji w Mysłowicach Rutkowski m.in. pokazał dziennikarzom nagrania z prowadzonych przez niego przesłuchań, podczas których Katarzyna W. przyznała, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku (miało wysunąć się z kocyka i uderzyć o próg w mieszkaniu) oraz że ukryła ciało nad Przemszą.