Jedną z miejscowości, które ucierpiały w wyniku silnych nawałnic w ubiegłym tygodniu jest Silno położone w połowie drogi wojewódzkiej nr 240, pomiędzy Chojnicami i Tucholą."W samym Silnie uszkodzony jest kościół parafialny, a także blisko 140 domów - głównie pozrywane są dachy. 40 domów jest lekko uszkodzonych" - relacjonuje pani Danuta Szmaglińska, mieszkanka wsi. Problem z lokalami zastępczymi Duża liczba domów nadaje się tam do rozbiórki. W podobnej sytuacji znalazła się rodzina pani Elżbiety Gierszewskiej z Żabna w powiecie chojnickim. "Na obecną chwilę dom, w którym mieszka moja mama oraz dwóch braci, nie nadaje się do użytku, ponieważ został przygnieciony przez konar drzewa" - mówi pani Elżbieta i dodaje, że "najbardziej tragiczne jest to, że w tym domu mieszkał niepełnosprawny od urodzenia brat, który potrzebuje stałej opieki i odpowiednich warunków". "Teraz został tego pozbawiony. Mieszka chwilowo z mamą u rodziny, ale to nie są warunki dla niego. Pytaliśmy o lokum zastępcze dla nich w MOPS, ale obecnie jest to niemożliwe, ponieważ tam czeka już na pomoc ponad 1000 osób" - mówi pani Elżbieta. Wojewoda Pomorski apeluje do mieszkańców, żeby zgłaszali zapotrzebowania na pomieszczenia zastępcze do lokalnych władz. "Do mnie też docierają takie informacje. Tam, gdzie ktoś zgłasza, że nie ma lokalu, zaraz interweniujemy. Lokalni burmistrzowie i wójtowie mają obowiązek zapewnić lokale zastępcze. Taka sytuacja była w Rytlu i po rozmowie z panią burmistrz z Czerska uzyskałem informację, że ona dysponuje kilkoma lokalami, które czekają na osoby pozbawione mieszkania. Dlatego każdy potrzebujący powinien zgłaszać zapotrzebowanie do lokalnych władz, ponieważ oni kierują zespołami zarządzania kryzysowego i na pewno takie miejsce się znajdzie" - podkreśla wojewoda pomorski Dariusz Drelich. "Jedyna pomoc od strażaków" Kolejnym problemem, z którym borykają się mieszkańcy Pomorza, jest brak prądu."Od tygodnia nie mamy prądu. Byli u nas pracownicy energetyki, ale ze względu na brak osób do pracy nie mogli nam pomóc. Powiedzieli, że na pewno w najbliższym czasie nie będziemy mieć prądu. Jedyna pomoc, na jaką możemy liczyć, jest ze strony straży pożarnej" - mówi pani Danuta Szmaglińska z Silna. Wojewoda Pomorski zapewnia, że władze robią wszystko, co jest możliwe, by dostawy prądu jak najszybciej przywrócić. "Spółka Energa, z którą jesteśmy w stałym kontakcie, raportuje o codziennym włączaniu nowych odbiorców. Informują nas, że siły, którymi dysponują, są wystarczające. My oczywiście deklarujemy wsparcie w postaci ciężkiego sprzętu czy pomocy wojska i straży pożarnej. Priorytetem jest jak najszybsze włączenie energii elektrycznej, ale ze względu na dużą skalę szkód nie jest to możliwe od razu, tylko wymaga czasu. Jeżeli jeszcze gdzieś brakuje agregatów, to prosimy o zgłaszanie tego do zespołów zarządzania kryzysowego" - mówi wojewoda Drelich. "Czujemy się bezradni" Mieszkańcy w rozmowie z PAP mówią, że "czują się bezradni i pozbawieni pomocy". "Sołtys odwiedza mieszkańców i monitoruje sytuację, ale żadnej pomocy tak naprawdę nie dostajemy. Jedyne, co możemy, to składamy wnioski do ubezpieczycieli i czekamy na decyzje, ale to wszystko jest odwlekane w czasie" - mówi mieszkanka wsi Silno. "Oczekujemy ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, ponieważ moglibyśmy otrzymać większą pomoc, chociażby ze strony wojska. W chwili obecnej nie mamy rąk do pomocy ani sprzętu. Również odszkodowania finansowe ułatwiłyby nam powrót do normalnego życia" - dodaje pani Danuta Szmaglińska. Wojewoda Pomorski Dariusz Drelich w rozmowie z PAP zapewnia, że wszystkie niezbędne działania pomocowe zostały podjęte. "Nie ma przesłanek wynikających z ustawy, które skłaniałyby do tego, żeby ogłosić stan klęski żywiołowej. To nie chodzi o to, że nie ma klęski żywiołowej, bo taka wystąpiła. Są natomiast jeszcze inne przesłanki mówiące o tym, że trzeba wprowadzać dodatkowe działania, np. zakaz wejścia do lasu ze względu na panujące tam zagrożenie życia. Klęska żywiołowa, która wystąpiła, ma charakter taki, że po samej nawałnicy należało przystąpić do usuwania szkód, które wyrządziła, i w tej chwili to, co było niezbędne, zostało zrobione" - mówi wojewoda Drelich. W zeszłym tygodniu w wyniku nawałnic, które przeszły przez Polskę, zostały uszkodzone 4 tys. 392 budynki, z czego 3 tys. 196 to budynki mieszkalne. Wśród ofiar śmiertelnych jest sześć osób. Poszkodowane zostały 54 osoby, w tym 15 strażaków. Wciąż bez prądu jest ok. 7,5 tys. odbiorców. W całym kraju trwają zbiórki pieniędzy na pomoc poszkodowanym w wyniku nawałnic. Więcej informacji można znaleźć na portalach społecznościowych pod hasłem "nawałnica kujawsko-pomorska".Paulina Kościółek