"Gazeta Wyborcza" opisała, jak defraudowano pieniądze z funduszu operacyjnego Agencji Wywiadu. Jedna ze spraw prowadzonych przez prokuraturę, a opisanych przez "GW", dotyczyła defraudacji ponad 2 mln zł z kasy Agencji, druga sprawy sięgającej 1994 r. i ówczesnego UOP, i gry na giełdzie pieniędzmi z funduszu operacyjnego, która przyniosła straty - miało chodzić o 8,7 mln zł. Nowy przewodniczący komisji ds. służb specjalnych Zbigniew Sosnowski (PSL) poinformował, że szef AW przedstawił dziś komisji informację o sytuacji w Agencji. - Wyjaśnił, że wszystkie informacje do artykułu pozyskane zostały z prokuratury, z zebranego materiału dowodowego w jawnej części, a więc nie złamano żadnych przepisów w tej sprawie - powiedział Sosnowski. "Wszystko wydawało się w porządku" - Z informacji generała wynika, że kontrole były prowadzone, natomiast kasjer tak umiejętnie działał, że zdołał zawsze przed kontrolą tak przygotować kasę, że wszystko wydawało się w porządku - relacjonował poseł. - Komisja z ubolewaniem przyjęła, że do takich opisanych w artykule sytuacji dochodzi, bo to trochę podważa zaufanie do służby - podkreślił Sosnowski. - Wierzymy głęboko, że taka sytuacja już się nie powtórzy - dodał. Stanisław Wziątek (SLD) powiedział, że komisja uzyskała od gen. Huni bardziej rozszerzoną i bardziej precyzyjną informację na ten temat niż ujawniona w artykule. W ocenie Wziątka to, że takie sytuacje w AW miały miejsce, podważa wiarygodność służby. - A tak naprawdę podważa wiarygodność służb w ogóle i trzeba zrobić wszystko, żeby ten autorytet odbudować sprawnością działania - powiedział. Poseł PiS: To dla nas bardzo skandaliczna sytuacja W ocenie Marka Opioły (PiS) sprawa opisana w "GW" pokazuje, że w Agencji Wywiadu tak naprawdę nie było nadzoru nad funduszem operacyjnym. - To nie jest pierwsza sprawa w Agencji Wywiadu; w 2010 r. była podobna, choć nie o takiej skali. Sprawa również dotyczyła wydatkowania funduszu operacyjnego - powiedział poseł PiS. - Widać, że Agencja Wywiadu w tej materii nie wprowadziła żadnych procedur, bo nie doszłoby do takiego stanu, który mamy dzisiaj, czyli zaginięcia ogromnej ilości pieniędzy - ocenił. Opiołę zbulwersowało również to, że komisja nie została o sprawie wcześniej poinformowana. - My o tym wszystkim dowiedzieliśmy się z mediów i to dla nas bardzo skandaliczna sytuacja - powiedział. - To podważa nasze - komisji ds. służb, jako organu kontroli - zaufanie do Agencji Wywiadu. O takich rzeczach - jeżeli wydarzyły się w poprzednim roku - powinniśmy być poinformowani w dokumentach, które komisja otrzymuje, pilnuje, kontroluje i sprawdza - mówił Opioła. - A tak nie było - dodał. Po posiedzeniu komisji szef AW nie chciał wypowiedzieć się dla PAP i skomentować artykułu. Pocięte kawałki papieru zamiast pieniędzy Według "GW" do wykrycia jednej z opisanych defraudacji doszło w 2012 r. Urzędniczka z biura finansów AW odkryła wówczas, że zamiast banknotów w kasie Agencji znajdują się pocięte kawałki papieru. Zaalarmowany szef AW powiadomił policję, a kasjer Agencji Andrzej M. został zatrzymany. Chodziło o defraudację ponad 2 mln zł. Druga sprawa sięga 1994 r., kiedy grupa naczelników UOP wyciągnęła z kasy 8 mln 700 tys. zł. "Mieli zagrać na giełdzie, szybko zarobić i pieniądze zwrócić. Nie udało się (...)" - pisze "GW". Według dziennika kolejny wątek dotyczy b. oficera Dariusza S., który w latach 2002-12 pobrał z kasy AW w dolarach równowartość 1,5 mln zł. Pieniądze te miały pochodzić od CIA. Pod koniec ubiegłego roku do sądu trafił akt oskarżenia wobec dwóch mężczyzn, którym zarzucono przywłaszczenie w latach 2003-2012 ok. 1,5 mln zł na szkodę Agencji Wywiadu; grozi im do 10 lat więzienia. Według prokuratury okręgowej w Warszawie, Andrzejowi M. - ówczesnemu funkcjonariuszowi publicznemu - postawiono cztery zarzuty: korupcyjnego przekroczenia uprawnień oraz przywłaszczenia na szkodę AW od 2003 r. do 2012 r. pieniędzy w łącznej kwocie 1,5 mln zł. Dariusz S. usłyszał cztery zarzuty przywłaszczenia w tym samym okresie tych pieniędzy. Pieniądze miały być wyprowadzane w kilku transzach, z przerwami.