Posłowie rozpoczęli pracę nad projektem obniżającym uposażenie parlamentarzystom
Posłowie rozpoczęli w poniedziałek pracę na projektem ustawy, autorstwa PiS, który obniża uposażenie parlamentarzystom. Sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych opowiedziała się w poniedziałek za projektem obniżającym uposażenie parlamentarzystom. W głosowaniu nie wzięli udziału posłowie PO i Nowoczesnej.
W poniedziałek na posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy dot. obniżenia uposażeń parlamentarzystom o 20 proc. Projekt został złożony w Sejmie w połowie kwietnia.
Do projektu ustawy przyjęto dwie poprawki. Jedna z nich, wprowadzona na wniosek Biura Legislacyjnego Sejmu zakłada, że "ustawa wchodzi w życie pierwszego dnia drugiego miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia".
Dotychczasowy projekt mówił o tym, że "ustawa wchodzi w życie z pierwszym dniem miesiąca następującego po dniu ogłoszenia".
Poseł PiS Marcin Horała, który uzasadniał projekt ustawy, stwierdził, że "wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że opinia publiczna jednoznacznie oczekuje od osób pełniących wysokie funkcje państwowe skromności w zarobkach".
Wiceszef komisji Tomasz Głowacki (PO) ocenił, że przedstawiona przez PiS propozycja jest "paniczną" reakcją na wizję utraty władzy przez PiS i ma odwrócić uwagę od problemów obozu rządzącego. Wskazywał na sprawę przyznania przez b. premier Beatę Szydło "drugich pensji" ministrom i wiceministrom swojego rządu.
"Ten proceder z nagrodami trwał przez miesiące, czy nawet lata, a kiedy rządzący zostali złapani na gorącym uczynku, pojawiła się paniczna reakcja szefa partii (Jarosława Kaczyńskiego)" - stwierdził poseł PO. Jego zdaniem, projekt PiS karze posłów i senatorów. "Opinia publiczna bulwersuje się kwestią nagród, nie podnosi kwestii wynagrodzeń posłów i senatorów" - ocenił. "Karząc opozycję za bycie opozycją, nie zastraszycie nas" - zadeklarował.
Na ten zarzut odpowiedziała Elżbieta Witek (PiS). "Tak, jak każdy urząd, także KPRM miał przeznaczone (środki) na wynagrodzenia, w tym także na nagrody i na premie. Premier każdego rządu, według własnego uznania i oceny ministrów, te nagrody przyznaje" - zaznaczyła.
Podkreśliła, że kłamstwem jest mówienie, że przyznane ministrom nagrody było "drugą pensją". "To były nagrody, które pani premier Beata Szydło - za konkretne osiągnięcia i pracę całych zespołów rządu - miała prawo przyznać i Sejm taki budżet uchwalił" - dodała Witek.
Witek zaznaczyła, że w związku z "rozpętaniem afery" wokół nagród przez opozycję, zapadła decyzja o tym, aby nagrody zostały przekazane bardziej potrzebującym. "Ministrowie nie oddają, bo nie ukradli" - podkreśliła.
W obecnym stanie prawnym uposażenie posła i senatora odpowiada wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.
"Projekt ustawy zakłada obniżenie uposażenia posła i senatora o 20 proc., zakładając, że wynagrodzenie będzie wynosiło 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat" - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Jednocześnie projekt zakłada, że na niezmienionym poziomie pozostaną środki finansowe na pokrycie kosztów związanych z wydatkami poniesionymi w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju i będą one wynosić 25 procent wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat (dieta parlamentarna).
Zgodnie z projektem, wpływy budżetu państwa z tytułu zmniejszenia poselskich i senatorskich wynagrodzeń zwiększą się w skali roku o ok. 13 mln złotych. "Projekt ustawy jest związany ze społecznymi oczekiwaniami dotyczącymi wynagrodzeń posłów i senatorów" - podkreślono w uzasadnieniu.