We wtorek poseł PO Borys Budka zaprezentował na Twitterze i podczas debaty w TVP paragon opiewający na 2028 zł 36 gr. za dwa opakowania leku Valcyte. Wyjaśnił, że to lek wykupiony dla kilkuletniego dziecka po przeszczepie. W reakcji na to minister zdrowia Łukasz Szumowski napisał na Twitterze m.in. że lek ten jest "objęty refundacją i dla dzieci kosztuje 3,20". Dodał, że "nie ma pojęcia skąd taki paragon. Z kolei w środę minister zdrowia powiedział dziennikarzom, że jest to "lek na ryczałt, który można stosować w ciągu 100 dni od przeszczepu, a 200 dni w przypadku szczególnym - przeszczepu nerki". "Jest to lek za 3,2 zł. To lek na ryczałt dla wszystkich zgodnie z rejestrem" - dodał. "Tylko jest tam haczyk" Senator PO Tomasz Grodzki, który jest lekarzem, powiedział na konferencji prasowej, że lek, o którym mowa, kosztował za rządów PO-KO,w ramach refundacji 3,20 zł, za rządów PiS stopniowo drożał do kilkuset złotych, a następnie do ponad tysiąca złotych. Grodzki poinformował też, że jest to lek przeciwwirusowy, bo dzieci po transplantacjach są bardzo narażone na zakażenia bakteryjne, grzybicze, wirusowe, i że lek ten nie ma zamiennika. Dodał, że zgłaszają się do niego z prośbą o interwencję rodzice, których nie stać na jego wykupienie."W ramach kiełbasy wyborczej, miesiąc przed wyborami resort zdrowia publikuje, że ten lek znowu będzie kosztował 3,20. Tylko jest tam haczyk. Lek niby jest po 3,20, ale pod warunkiem, że to jest do 110 dni po przeszczepieniu - można to przeczytać na stronie Ministerstwa Zdrowia. Niebezpieczne wirusy cytomegalii nie czytają rozporządzeń NFZ-tu i jak dziecko zachoruje 111 dni, 200 dni, rok po przeszczepieniu, czy dłużej - a tak jest w przypadku tego małego pacjenta - cena jest ponad 1000 zł" - mówił senator. Grabiec: Dlaczego minister kłamie Rzecznik PO Jan Grabiec zaapelował do ministra zdrowia, by ten wytłumaczył publicznie rodzicom chorych dzieci po przeszczepie, dlaczego mają płacić ponad 2 tys. zł (cena za dwa opakowania - przyp. red.) za lek, którego opakowanie, jak twierdzi szef resortu zdrowia, mogą kupić za 3,20 zł. "Dlaczego minister kłamie" - pytał publicznie Grabiec.Grodzki, który jest chirurgiem, ocenił, że w Polsce jego koledzy po fachu dokonują cudów przeszczepiając chorym dzieciom narządy, bo jest to niezwykle trudne. "A rząd nie staje na wysokości zadania, a później (po 110 dniach od przeszczepu - przyp. red.) radźcie sobie sami" - stwierdził. Ocenił, że dla większości dzieci po transplantacjach za sprawą przepisów podyktowanych przez rząd, cena leku wynosi nadal ponad 1000 zł. Podkreślił też, że lek jest niezbędny dla życia dla dzieci po przeszczepach, dlatego obniżka ceny do 3,20 zł - w ramach refundacji państwa - powinna być bezwarunkowa i dotyczyć dzieci po przeszczepach do 18 roku życia. W jego ocenie byłaby to realna pomoc. Refundacja leku dotyczyłaby kilkuset dzieci Oszacował, że refundacja leku dotyczyłaby kilkuset dzieci w całej Polsce. "Cena ryczałtowa bezwarunkowa na ten lek nie zrujnuje budżetu państwa. To są dla budżetu wydatki w skali mikro" - stwierdził Grodzki. Zapowiedział, że PO jeśli dojdzie do władzy, wprowadzi bezwarunkową refundację na lek Valcyte. Grabiec zapewnił, że paragon przedstawiany przez Budkę we wtorek jest prawdziwy. Poinformował, że potwierdza to apteka, która sprzedała rodzicom czteroletniego Szymona - dziecka po przeszczepie wątroby - lek. "To jest prawdziwy rachunek i tak wygląda w praktyce pomoc ze strony rządu dzieciom chorym po przeszczepieniach" - powiedział Grabiec.Zaapelował też do TVP, by sprostowała nieprawdziwe informacje. Kierując swoje słowa do rządu powiedział: "Dzieciom trzeba pomóc i trzeba tak pisać przepisy, żeby leki rzeczywiście były dla nich dostępne. Nie można igrać ludzkim życiem i oszukiwać na potrzeby debaty wyborczej". Stanowisko Ministerstwa Zdrowia "Odpłatność ryczałtowa dla pacjenta za lek Valcyte wynosi 3 zł 20 gr. Warunki jego zakupu są takie same od początku refundacji we wrześniu 2015 r. Lek dostępny jest w tej cenie, jeśli został przepisany zgodnie ze wskazaniem ujętym w wykazie refundowanych leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych" - przekazało Ministerstwo Zdrowia, odnosząc się do kontrowersji wokół paragonu na ten lek. Zakres wskazań objętych refundacją to, jak zauważa resort, m.in. zakażenie wirusem cytomegalii u pacjentów poddawanych przeszczepom narządów miąższowych - profilaktyka po zakończeniu hospitalizacji związanej z transplantacją do 110 dni po przeszczepie - w przypadku udokumentowanych przeciwwskazań do stosowania walgancyklowiru w stałej doustnej postaci farmaceutycznej. Zakres wskazań objętych refundacją to także zakażenie wirusem cytomegalii u pacjentów poddawanych przeszczepom nerek - profilaktyka po zakończeniu hospitalizacji związanej z transplantacją do 200 dni po przeszczepie - w przypadku udokumentowanych przeciwwskazań do stosowania walgancyklowiru w stałej doustnej postaci farmaceutycznej. Zakres wskazań pozarejestracyjnych objętych refundacją to m.in. zakażenie wirusem cytomegalii u pacjentów poddawanych przeszczepom kończyny, rogówki, szpiku, tkanek lub komórek - profilaktyka po zakończeniu hospitalizacji związanej z transplantacją do 110 dni po przeszczepie - w przypadku udokumentowanych przeciwwskazań do stosowania walgancyklowiru w stałej doustnej postaci farmaceutycznej. Zakres wskazań pozarejestracyjnych objętych refundacją obejmuje również zakażenia wirusem cytomegalii po transplantacji narządów lub szpiku - leczenie - w przypadku udokumentowanych przeciwwskazań do stosowania walgancyklowiru w stałej doustnej postaci farmaceutycznej. Zakres wskazań pozarejestracyjnych objętych refundacją to także zakażenia wirusem Ebsteina-Barr po transplantacji narządów lub szpiku - leczenie - w przypadku udokumentowanych przeciwwskazań do stosowania walgancyklowiru w stałej doustnej postaci farmaceutycznej.