"Gazeta Wyborcza" opublikowała w środę pełnomocnictwo, którego spółka Srebrna udzieliła Geraldowi Birgfellnerowi do prowadzenia w jej imieniu projektu budowy dwóch wieżowców w Warszawie. Jak podaje "GW", pełnomocnictwo wystawiono 6 czerwca 2017 roku. Podpisali je członkowie zarządu spółki Srebrna: prezes Małgorzata Kujda, Janina Goss i Jacek Cieślikowski. Dziennik napisał, że pełnomocnictwo, które upoważnia Birgfellnera do prowadzenia prac, ma charakter "zobowiązującej umowy", choć nie jest w nim określona kwota honorarium. "To przeczy związanemu z taśmami Kaczyńskiego przekazowi obozu władzy, że prezes PiS 'chętnie zapłaci' Austriakowi, ale nie ma umowy, faktur, rachunków" - czytamy. Ponadto, według "GW", publikowane pełnomocnictwo upoważnia Birgfellnera, m.in. do reprezentowania spółki Srebrna "przy umowach najmu lub dzierżawy nieruchomości" oraz "podpisywania wszelkich umów związanych z realizacją inwestycji", a także rozbiórki starego biurowca. "Takie pełnomocnictwo daje się tylko wtedy, kiedy rzeczywiście zleca się bardzo ważne prace" - powiedział poseł Marcin Kierwiński na środowej konferencji prasowej. "Mamy więc do czynienia z udzieleniem zamówienia, de facto z pełnomocnictwem, mamy do czynienia z fakturą i mamy do czynienia z nierozliczeniem tej faktury ze strony spółki Srebrna" - dodał. Poseł przypomniał, że w środę w warszawskiej prokuraturze kontynuowane jest przesłuchanie Birgfellnera, a - zaznaczył - "cały czas nie wiemy, czemu główna osoba występująca w tej sprawie - Jarosław Kaczyński, nie został jeszcze przesłuchany". "Dziwimy się, że prokuratura tego jeszcze nie zrobiła - dlatego dziś ponawiamy swój wniosek o to, aby pilnie przesłuchać Jarosława Kaczyńskiego, bo to on ma najwięcej wiedzy na temat tego, co działo się pomiędzy austriackim przedsiębiorcą a spółką Srebrna, on ma też najwięcej wiedzy, jeżeli chodzi o inwestycje spółki Srebrna" - mówił Kierwiński. Dodał, że "jeżeli przesłuchiwany jest austriacki przedsiębiorca, to warto przesłuchać też osobę, która całym tym przedsięwzięciem zarządzała, co każdy może zobaczyć na stenogramach albo wysłuchać na taśmach". Kierwiński poinformował, że wnioskuje także o przesłuchanie zarządu spółki Srebrna: Małgorzaty Kujdy, Janiny Goss i Jacka Cieślikowskiego. "To są osoby które będą mogły na pewno udzielić kompleksowych informacji jak zarządzana jest spółka Srebrna z tylnego siedzenia przez Jarosława Kaczyńskiego" - stwierdził. Podkreślił także, że "jeżeli prokuratura chce w sposób uczciwy i rzetelny badać tę sprawę, to te cztery osoby powinny być przesłuchane jako pierwsze". "Żądamy takiego przesłuchania" - oświadczył. Wszyscy są równi wobec prawa Z kolei poseł Krzysztof Brejza podkreślał, że wszyscy są równi wobec prawa. "Dlatego mówimy dzisiaj: dość ze 'Srebrną kastą'. Domagamy się natychmiastowego przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego - niech wreszcie złoży zeznania pod odpowiedzialnością karną" - powiedział Brejza. Przed dwoma tygodniami "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 roku m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego złożone pod koniec stycznia przez adwokata Birgfellnera, Jacka Duboisa, dotyczy braku zapłaty za złożone biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji. Ujawniona faktura W zeszłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" ujawniła fakturę z czerwca 2018 roku, którą wystawiła spółka Nuneaton, powołana przez spółkę Srebrna specjalnie do budowy bliźniaczych wieżowców w centrum Warszawy. Jak podała "GW", w sumie z podatkiem VAT austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, który kierował Nuneatonem, chce od Srebrnej 1 mln 580 tys. Dziennik podkreśla, że jest to jedna z czterech faktur, którą miał wystawić Birgfellner. Według "GW", to właśnie brakiem faktur prezes PiS Jarosław Kaczyński miał uzasadniać odmowę wypłaty należnych Austriakowi pieniędzy. Gazeta dodała, że oryginały wszystkich faktur ma prokuratura. W środowym wywiadzie dla PAP prezes PiS powiedział m.in.: "Ten pan żądał pieniędzy za prace, które były nieudokumentowane w żaden sposób. Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości, wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem, ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom".