Wybrańcy narodu skarżą się na marne pensje i harówkę w warunkach zagrażających zdrowiu. "Super Express" dotarł do zapisu rozmów z Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Po lekturze tego obszernego dokumentu nie ma wątpliwości: posłowie oderwali się od rzeczywistości. A niektórym po prostu... odbiło - stwierdza "SE". Pierwsze skrzypce na komisji grał poseł SLD Witold Gintowt-Dziewałtowski. Przekonywał, że parlamentarzyści pracują w koszmarnych warunkach, zaś wielogodzinne nasiadówki na sali posiedzeń są niebezpieczne dla zdrowia. - Ta sala powinna być zamknięta. Te siedzenia nie są ergonomiczne - narzekał na twarde krzesła poseł lewicy. Wtórował mu inny towarzysz poselskiej niedoli Jerzy Budnik z PO. - Zgadzam się z panem posłem. Rzeczywiście ma rację, że sala posiedzeń - wstyd to powiedzieć - zaczyna coraz bardziej przypominać, niestety, dom kultury w prowincjonalnej Polsce - dowodził Budnik i nie przestawał mówić: "Dość dziadowania! Jest mi wstyd!" Kto by tak cierpiał na twardych krzesłach za marne 10 tys. zł na rękę i drugie tyle na biura poselskie? Pewnie nikt, a nasi posłowie zwyczajnie się poświęcają - dla nas, oczywiście - komentuje "Super Express".