W zeszłym tygodniu posłowie Koalicji Obywatelskiej przeprowadzili szereg kontroli w ministerstwach rządu Mateusza Morawieckiego. W czwartek (8 października) organizują kilkanaście konferencji prasowych prezentujących efekty tych kontroli. Posłanka Izabela Leszczyna zapowiedziała, że niebawem ukaże się "szeroki raport" podsumowujący rządy Prawa i Sprawiedliwości. - Te kontrole to swoisty audyt pięciu lat rządów PiS, pięciu zmarnowanych dla rozwoju Polski lat, pięciu lat marnotrawstwa, dzielenia i łączenia ministerstw, czego jedynym efektem jest to, że w kancelarii premiera jest zamiast 11 ministrów - 16, a dwóch z nich to ministrowie tacy, którzy jeszcze sami nie wiedzą, czym się zajmą. Nie wie tego nawet Jarosław Kaczyński - powiedziała Leszczyna. Posłanka KO zarzuciła też rządowi Morawieckiego "niekompetencję i pazerność". - Po pół roku trwania na świecie epidemii koronawirusa rząd PiS nie przygotował systemu ochrony zdrowia, nie zabezpieczył lekarzy, pielęgniarek i ratowników - zaznaczyła Leszczyna. Rosati: Pokrętne manipulacje PiS Dariusz Rosati (KO), który podsumował kontrolę w resorcie finansów, przekonywał, iż pandemia COVID-19 i spowodowany nią kryzys gospodarczy ujawniły "cały szereg słabości" nie tylko w ochronie zdrowia, ale i w obszarze finansów publicznych. - Projekt budżetu na przyszły rok i nowelizacja tegorocznego budżetu pokazują, w jak fatalnym stanie są finanse publiczne po pięciu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zza fasady tych propagandowych przechwałek, które słyszeliśmy przez ostatnie lata, które były możliwe tylko dlatego, że Polska, Europa, cały świat były w fazie bardzo dobrej koniunktury, wyłania się obraz bardzo niepokojący - ocenił Rosati. Przypomniał, że zgodnie z przewidywaniami ekspertów w przyszłym roku poziom długu publicznego w Polsce zwiększy się do ponad 1,5 biliona złotych. - To jest najszybsze tempo zaciągania długu w historii - stwierdził poseł Koalicji Obywatelskiej. Według niego jest to możliwe dzięki "pokrętnym manipulacjom rządu PiS" dotyczącym m.in. sposobu liczenia poziomu zadłużenia. Jak mówił Rosati, miarodajną metodą tych obliczeń jest metoda stosowana w UE, tymczasem rząd ma własną, co - jak tłumaczył poseł KO - pozwala uniknąć odpowiedzialności konstytucyjnej za złamanie przepisu dotyczącego progu dopuszczalnego zadłużenia państwa (wynosi on 60 proc. PKB). - Wiemy już, że na koniec przyszłego roku - według metodologii unijnej - to zadłużenie przekroczy 64 proc. - wskazał Rosati. Zwrócił ponadto uwagę, że rząd po pięciu latach "swej nieodpowiedzialnej, lekkomyślnej polityki rozdawania pieniędzy" nie ma żadnych rezerw budżetowych, dzięki którym można byłoby wspierać gospodarkę czy system ochrony zdrowia. Zdrowie. 10 grzechów głównych PiS Szerzej o sytuacji w służbie zdrowia mówili posłowie: Marek Hok i Monika Wielichowska. Hok zaprezentował "10 grzechów głównych" rządów PiS w tym obszarze. Rządzącym wytknął: "bałagan, chaos i zadłużenie" w szpitalach, paraliż na SOR-ach, brak zapowiadanych przez PiS gabinetów stomatologicznych i lekarskich w szkołach, likwidację programu refundacji in vitro oraz nieskuteczny program naprotechnologii, ograniczenie dostępności tabletki "dzień po", brak obiecywanego wzrostu wynagrodzeń dla pracowników ochrony zdrowia, niedobór personelu medycznego w szpitalach i innych placówkach ochrony zdrowia oraz brak odpowiednio wysokich nakładów na służbę zdrowia. Polityk wspomniał też zapaść psychiatrii dziecięcej i dramatyczną sytuację w onkologii. - Mamy ponad 100 tysięcy rocznie zgonów z powodu chorób onkologicznych, mamy około 30 tysięcy niepotrzebnych zgonów, które wynikają z zaniedbań organizacyjnych - ocenił Hok. Wielichowska zarzuciła natomiast rządzącym "katastrofalne przygotowanie" do walki z COVID-19. - Służba zdrowia jest w chaosie - nie ma spójnej strategii walki z koronawirusem, rząd zarządza kryzysem poprzez organizację codziennych konferencji prasowych, dlatego już dawno stracił kontrolę nad pandemią, która jest w natarciu. Dziś z niepokojem czekamy na kolejne dane, bo każde kolejne dni przynoszą tragiczne rekordy: zgonów, zakażeń, zajętych łóżek i respiratorów - wskazała posłanka KO. Gasiuk-Pihowicz: Ziobro i jego resort rozpoczęli niszczenie TK Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) podsumowała sytuację w wymiarze sprawiedliwości. - Pięć lat proponowanych przez ministra Zbigniewa Ziobro reform, obietnic i co? Afera respiratorowa, afera maseczkowa, afera związana z testami na COVID-19, 70 mln zł na trefne wybory. I co? I nic, nikt nie ponosi odpowiedzialności - powiedziała posłanka KO. Szefowi resortu sprawiedliwości zarzuciła też "niszczenie fundamentów praworządności". - To Ziobro i jego resort rozpoczęli niszczenie Trybunału oraz niezależności sądów powszechnych i obsadzanie ludźmi sprzyjającymi obecnej władzy poprzez zaatakowanie Krajowej Rady Sądownictwa. Doprowadzili do bezprawnego usunięcia sędziowskich członków KRS w trakcie ich konstytucyjnej kadencji i powołania nowej, upolitycznionej KRS - przypomniała posłanka KO. Jak dodała, sytuacja taka powoduje coraz większy chaos w wymiarze sprawiedliwości. Gasiuk-Pihowicz oceniła ponadto, że Ziobro i jego resort "wywrócili do góry nogami działanie Sądu Najwyższego". - To właśnie Ziobro i jego resort są głównymi winnymi rosnących opóźnień w rozpatrywaniu spraw przez sądy, sięgające nawet 47 proc. w porównaniu do stanu z 2015 r. W prokuraturze spraw, które są rozpatrywane dłużej niż sześć miesięcy, jest o 430 proc. więcej. To Ziobro i jego resort przygotowali mechanizm, który pozwala na polityczne prześladowania niezależnych sędziów - wyliczała posłanka. Mówiła też o "czystkach" w sądach, upolitycznieniu prokuratury, wykorzystywaniu Funduszu Sprawiedliwości w celach politycznych" oraz o przygotowaniu nowelizacji ustawy o IPN, która w 2018 r. doprowadziła do napięć w relacjach z Izraelem, Ukrainą i USA. - I to właśnie Ziobro jest winny także jednemu z największych kryzysów w relacjach z UE, który może się zakończyć utratą miliardów euro z funduszy unijnych, a nawet wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej - powiedziała posłanka KO. "Polska na peryferiach UE" Do sytuacji w polityce zagranicznej odniosła się także Agnieszka Pomaska (KO). - Pięć lata temu Polska leżała w Unii Europejskiej, byliśmy tym krajem, który współdecydował o losach całej UE, ale przede wszystkim decydował o tym, co Polska wynosi z tego członkostwa. Niestety po pięciu latach rządów PiS Polska znalazła się na peryferiach UE - stwierdziła posłanka. Jej zdaniem dzieje się tak dlatego, że polityka europejska stała się elementem polityki krajowej. - Dzisiaj, jeśli mówi się na forum UE o Polsce, to nie dlatego, że jesteśmy dobrze rozwijającą się gospodarką, że mamy świetnie prosperujące media publiczne, które mogłyby być przykładem dla krajów, które aspirują do bycia członkiem UE. Dzisiaj jeśli na forum europejskim mówi się o Polsce, to nie dlatego, że Polska jest wzorem tolerancji i wyrównywania szans - przekonywała Pomaska. Według niej pozycja Polski jest dziś bardzo słaba, a co za tym idzie - jak dowodziła - możliwości negocjacyjne naszego kraju "są praktycznie żadne". Grabarczyk: Chaos i opóźnienia Cezary Grabarczyk (KO) odniósł się natomiast do sytuacji w obszarze infrastruktury. Przekonywał, że rządy PO i PSL zostawiły dobrze rozwiniętą sieć autostrad i dróg ekspresowych. - Wybudowaliśmy ponad dwa tysiące kilometrów tych dróg o najlepszych parametrach. Rząd PiS obiecywał, że będzie szybciej, taniej i lepiej. Jak jest? Wszyscy widzimy. Autostrada A1 - opóźniona, autostrada A2 - opóźnione, drogi ekspresowe - opóźnione, zmieniony program budowy dróg krajowych, ale przede wszystkim buduje się drożej - powiedział Grabarczyk. Zarzucił ponadto rządowi PiS "chaos i opóźnienia", jeśli chodzi o modernizację kolei. - Portal Rynek Kolejowy ocenił, że 25 projektów inwestycyjnych na liniach kolejowych ma już opóźnienie, z czego najdłuższe sięga dwóch lat. Opóźniony jest też tunel kolejowy, który w Łodzi ma połączyć dwa dworce - Łódź Fabryczną i Łódź Kaliską. Konsorcjum, które miało budować ten tunel, zbankrutowało. Jaka przyszłość czeka tą inwestycję? Tego nie wiemy - zaznaczył Grabarczyk. Zastój - jak mówił - panuje także, jeśli chodzi o zakup nowego taboru. - Skąd biorą się te opóźnienia i chaos na kolei? Po dojściu do władzy przez Zjednoczoną Prawicę nastąpił skok na spółki - fachowcy zostali wyłączeni i odwołani, a ci, którzy weszli do karuzeli stanowisk w spółkach kolejowych, sobie nie radzą - ocenił poseł KO, w przeszłości minister infrastruktury w rządzie Donalda Tuska.