Dariusz Joński wraz z Michałem Szczerbą zwołali w środę konferencję przed Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi. - W ciągu trzech lat wydano prawie dwa miliony wiz dla ludzi spoza Unii Europejskiej. Za czasów PiS-u Polska stała się głównym szlakiem przerzutu imigrantów zarobkowych. To nie jest tylko i wyłącznie sprawa wiceministra Wawrzyka. To (działo się również - red.) w dużej mierze za wiedzą ministra Raua, który jest ministrem spraw zagranicznych - stwierdził Dariusz Joński. - Kiedy (minister Rau - red.) mówi, że o niczym nie wiedział, o niczym nie słyszał, nie zna się na temacie, to po prostu wprowadza w błąd - mówił Joński. "Afera wizowa nie może być zaskoczeniem dla PiS-u" Politycy PO stwierdzili, że o migrantach zarobkowych nie myślano jedynie w MSZ, ale również w innych resortach. Posłowie uznali, że wiceszef spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk stał się "kozłem ofiarnym", a teraz "ślad po nim zaginął". - W dokumentach, które z posłem Jońskim dla państwa sprawdzamy, pojawiają się nowe nazwiska. Pojawia się przede wszystkim Henryk Kowalczyk, który był wicepremierem rządu Mateusza Morawieckiego. Z dokumentów, do których dotarliśmy wynika, że Henryk Kowalczyk wskazuje jednego ze swoich wiceministrów, Lecha Kołakowskiego, jako osobę, która ma lobbować na rzecz liberalizacji udzielania wiz do Polski - stwierdził Michał Szczerba. Kołakowski, polityk Partii Republikańskiej, w zaprezentowanym przez polityków PO piśmie wnosił do szefa MSZ o "pilne otworzenie rynku dla pracowników z krajów azjatyckich i afrykańskich" i "przygotowanie rozporządzenia, które umożliwi przyjazd cudzoziemców do Polski". - Afera wizowa nie może być zaskoczeniem dla polityków PiS-u. Mamy komplet dokumentów, które wpływały do ministra Raua, do MSZ, do różnych agend rządowych, z których wynika jednoznacznie, że obok oficjalnych urzędów konsularnych, obok usługodawców zewnętrznych, czyli pośredników, którzy przymowali wnioski wizowe, był czarny rynek. Dysponujemy dokumentami, które pokazują to, że chociażby na Białorusi, żeby wejść w kolejkę, żeby móc zapisać się poprzez system informatyczny przez pośrednika, który został wyłoniony, trzeba było zapłacić 500 euro - stwierdził Michał Szczerba. "Afera wizowa". "Rządzący byli informowani" Joński dodawał, że rządzący byli informowani przez polskich przedsiębiorców, że dochodzi do sprzedaży wiz do Polski. W cytowanym piśmie przytoczono relację pracownika z Indii, który twierdził, że na lokalnym rynku wizowym działają zewnętrzne agencje zajmujące się blokowaniem terminów na składanie wniosków wizowych oraz sprzedażą terminów. Cena za jeden termin wynosiła 50 tys. rupii (ok. 2600 złotych). Poseł PO dodał, że pismo od przedsiębiorcy wpłynęło do MSZ. - To nie jest tylko tak, że o tym informowały międzynarodowe instytucje, ale polscy przedsiębiorcy, polscy pracodawcy. Natomiast MSZ, polski rząd nic z tym nie robił przez wiele miesięcy - mówił Dariusz Joński. Szczerba wskazywał, że oficjalna kwota, jaką pośrednik może pobierać od cudzoziemców nie może być większa niż połowa opłaty za wizę. Przy standardowej opłacie 80 euro oznacza to 40 euro. - Istnieje i istniał czarny rynek sprzedaży wiz. Gigantyczne agencje zewnętrzne zarabiały na tym procederze. To co planował Wawrzyk, to co planowała ta ekipa, no to było rozszerzenie skali procederu - mówił Szczerba. "Pośrednik rządu i reżimu Łukaszenki". Posłowie cytują dokumenty Posłowie powołując się na kolejne dokumenty stwierdzili ponadto, że pośrednik, który obsługuje MSZ i urząd konsularny na Białorusi pracuje równocześnie dla rządu RP i reżimu Aleksandra Łukaszenki. - Ta sama firma ściąga m.in. z Azji obcokrajowców do Mińska i ta sama firma przyjmuje od tych ludzi wnioski wizowe na teren strefy Schengen do Polski. To jest absolutny konflikt interesów, to jest sprawa do wyjaśnienia przez polskie służby - komentował poseł PO. - Jak to jest możliwe, że nam wszystkim serwowana jest absolutna propaganda mówiąca o tym, że ci ludzie nie dostają się do Polski. Oni mogą spokojnie uzyskując wizę do Białorusi przylecieć do Mińska, a następnie uzyskać poprzez tego samego pośrednika wizę do Polski i nie forsować żadnej granicy, żadnej zapory, tylko po prostu dokonać zapłaty - podsumował Szczerba. Nieprawidłowości przy wizach. Śledztwo CBA W piątek na koncie Platformy Obywatelskiej udostępniono dwa nagrania dotyczące "oszustw PiS". W jednym z nich odniesiono się do tzw. afery wizowej, która miała przyczynić się do dymisji Piotra Wawrzyka z funkcji wiceszefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W materiałach twierdzono m.in. że rząd PiS "zaprosił do polski 250 tys. migrantów z Azji i Afryki". Z ustaleń dziennikarzy wynikało, że Piotr Wawrzyk był autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla pracowników tymczasowych z około 20 krajów. W rozmowie z Radiem Zet jedne z urzędników twierdził, że przed jedną z ambasad stały stoiska, w których można było kupić "podstemplowane dokumenty". Według Prokuratury Krajowej w sprawie nieprawidłowości w placówkach dyplomatycznych prowadzone jest śledztwo przez CBA i polską prokuraturę. Jednocześnie przekazano, że w sprawie chodzi o "kilkaset wiz w ciągu półtora roku". Według śledczych chodzi o placówki w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze. Za nieprawdziwe uznano doniesienia o imigrantach pochodzących z krajów afrykańskich. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!