Przedstawicielka wnioskodawców Urszula Augustyn podkreśliła, że sytuacja w polskich szkołach z dnia na dzień staje się coraz trudniejsza. "Nigdy w historii edukacji nie było takiego momentu, żebyśmy mieli taki chaos, taki bałagan i żebyśmy mieli do czynienia z taką arogancją" - powiedziała. Dodała, że "nauczyciele zapowiadają przystąpienie do strajku, a rząd uważa, że tego problemu nie ma". "Wygląda na to, że rząd nie chce rozwiązać problemu, ponieważ zasiada do rozmów ostatniej szansy ze związkowcami zupełnie nieprzygotowany, bez żadnej nowej oferty" - oceniła. "40 mld na tuszowanie afer PiS-owskich ze Srebrną w roli głównej znalazło się z dnia na dzień. Kilku miliardów na podwyżki dla nauczycieli znaleźć się nie da, bo się po prostu nie chce" - mówiła posłanka PO-KO. "Gdzie jest ta wasza prawdziwa troska o dzieci, kiedy rodzice siódmoklasistów i tegorocznych ósmoklasistów mówią o tym, jak dzieci są przemęczone, jak jest przeładowany program, w jakim żyją stresie, jakie mają koszmary, lęki, depresje i schorzenia na tle nerwowym. Wtedy wasza troska się nie odzywa? Wtedy nie martwicie się o to, że nabałaganiliście tak, że te dzieciaki w dwa lata uczą się tego, co ich rówieśnicy uczyli się w trzy lata? Teraz tej troski nie widać" - powiedziała Augustyn. Zaznaczyła, że to samorządy organizują sztaby kryzysowe i starają się zorganizować opiekę dla dzieci. "Gdzie w tym wszystkim jest pani (Anna) Zalewska? Nie ma jej, bo nawet rząd uznał, że lepsza będzie w negocjacjach pani premier (Beata) Szydło. Jest czwartek, z nikim nie rozmawia, negocjacji nie prowadzi. Pani minister się spakowała i wyjeżdża. Mam nadzieję, że za to, że spakowała wcześniej polską edukację, wyborcy wystawią jej rachunek" - podkreśliła posłanka. Jej zdaniem szefowa MEN powinna odpowiedzieć za "chaos, obrażanie nauczycieli i psucie edukacji". "1 września powinna stanąć przed uczniami i popatrzeć im głęboko w oczy. Wiem, że to jest marna satysfakcja, ale jeszcze gorzej będzie, jeśli pani minister Zalewska stąd po prostu wyjedzie, a cały ten bałagan zostawi rodzicom i uczniom na głowie" - podkreśliła Augustyn. Machałek: Oczywiste, że nauczyciele zarabiają za mało Wiceszefowa MEN Marzena Machałek zapewniła, że dla rządu i MEN jest "oczywiste", że nauczyciele "zarabiają za mało i mają prawo do protestu i do tego, by walczyć o godne płace"."I to jest jasne. Tylko jest pytanie, dlaczego dzisiaj tak jest, dlaczego nauczyciele dzisiaj są tak zdeterminowani? I przypomnę, że od 2012 r. nie było żadnych podwyżek" - powiedziała. Dodała też, że minister edukacji w rządzie PO-PSL, planując budżet na 2016 r., nie przewidziała pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli.Machałek podkreśliła, że rząd konsekwentnie realizuje podwyżki zapowiedziane przed dwoma laty przez minister Annę Zalewską i premier Beatę Szydło. "To jest 15 proc., które miało być wypłacane w trzech transzach. Pod wpływem negocjacji i rozmów z nauczycielami przyspieszyliśmy wypłatę trzeciej transzy podwyżek" - powiedziała.Mówiła też o sytuacji oświaty po rządach PO-PSL. "Przypomnę, co zastaliśmy w 2015 r.: 43 tys. nauczycieli straciło pracę, nauczyciele musieli pracować za darmo w ramach tzw. godzin karcianych, zlikwidowano de facto nadzór pedagogiczny w szkołach, zredukowano kształcenie ogólne, wypchano na siłę sześciolatki do szkół, szkoły zawodowe kształciły tak, że wielu ich absolwentów po ukończeniu szkoły było osobami bezrobotnymi. I to była rzeczywistość, z którą od 2015 r. się mierzymy" - powiedziała. "Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle" "Jeżeli przez te trzy i pół roku tak wspaniale naprawialiście oświatę, tak wszystko zmieniliście, tak poszliście na rękę nauczycielom, rodzicom, tak bardzo podnieśliście płace, to dlaczego 80 proc. szkół przystąpiło do strajku i dlaczego zagrożone są egzaminy? (...) Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle" - pytała była szefowa MEN Krystyna Szumilas (PO-KO). Zbigniew Dolata (PiS) mówił, że gdy słyszy głosy troski o nauczycieli z ust posłów PO, to "przypomina mu się ludowe porzekadło - diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni". Elżbieta Gapińska (PO-KO) oceniła zaś, że obecna sytuacja w oświacie jest najpoważniejsza od 25 lat. "Trzeba porównywać, co się działo za rządów Platformy, bo tylko wtedy widać, jaka jest różnica, co się zmieniło. Musieliśmy niestety naprawiać to, co zepsuliście" - ripostował Dariusz Piontkowski (PiS). "To w wyniku deformy systemu oświaty minister Anny Zalewskiej jest chaos i widać to gołym okiem i chyba trzeba być ślepym, by tego nie dostrzegać" - przekonywała Małgorzata Niemczyk (PO-KO). "Zapowiadaliście wielką reformę edukacji, a oto co wam wyszło: kryzys i to w potężnej skali. Jak mogliście doprowadzić do takiego chaosu w polskiej oświacie?" - mówiła z kolei Małgorzata Pępek (PO-KO). Rafał Grupiński (PO-KO) wskazywał, że "wielki reformator, także w kwestii wychowania, Jan Jakub Rousseau pisał traktaty o wychowaniu dzieci i młodzieży, a jednocześnie całą piątkę swoich dzieci oddał do przytułków". "Tak mniej więcej wygląda rozdźwięk między tym, co mówicie na temat polskiej szkoły, a tym co tak naprawdę robicie. To jest kwestia odpowiedzialności moralnej, nie tylko politycznej ale odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami" - mówił. Barbara Dziuk (PiS) podkreślała zaś, że reforma, którą przeprowadza obecnie rząd Prawa i Sprawiedliwości przynosi efekty.