Dyskusji na ten - wydawałoby się - niezwykle ważny temat przysłuchiwała się oprócz członków rządu tylko mała garstka posłów. Ospałą debatę ożywiło właściwie jedynie spięcie Zbigniewa Religi z posłami PO. Po tym, jak minister zdrowia nazwał wystąpienie Ewy Kopacz z Platformy "histerycznym", Jan Rokita zarzucił mu, że nic o tym nie może wiedzieć, bo na czas wystąpień opozycji ostentacyjnie wyszedł z sali. Jednak wicepremier Zyta Gilowska oświadczyła, że to nieprawda i że Religa był wtedy obecny. Wcześniej Zbigniew Religa oświadczył, że nasz system opieki zdrowotnej jest optymalny i zapowiedział, że jeśli jego propozycje zmian w systemie zdrowia zostaną przyjęte, to w ciągu trzech lat polski system zdrowia ulegnie "radykalnej poprawie" - zwiększy się dostęp do usług medycznych, podwyższony zostanie standard ich wykonywania i poprawią się warunku pracowników służby zdrowia. Zaznaczył, że podobne do polskiego mieszane budżetowo-ubezpieczeniowe systemy opieki zdrowotnej obowiązują we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Podkreślił, że są one trwałe, a wszelkie zmiany są do nich wprowadzane łagodnie. Minister powiedział jednocześnie, że Polska jest najbiedniejszym krajem Unii, który przeznacza najmniej pieniędzy na opiekę zdrowotną. Religa zapowiedział, że działania rządu będą się skupiać wobec tego - po pierwsze - na poprawieniu funkcjonowania istniejących instytucji systemu zdrowia i - po drugie - zwiększeniu nakładów na opiekę zdrowotną. Religa podkreślił, że w roku 2009 nakłady publiczne na ochronę zdrowia wyniosą 4,9 proc PKB. Jak mówił, nie pamięta, aby kiedykolwiek w tak krótkim czasie nastąpił w Polsce tak wysoki wzrost nakładów na służbę zdrowia. - Dla mnie jest to historyczny moment - podkreślił. Minister przyznał jednocześnie, że obecnie z funkcjonowania służby zdrowia niezadowoleni są zarówno pacjenci, jak i lekarze. - Powszechna opinia o systemie ochrony zdrowia jest zła. Niestety musimy z pokorą przyjąć fakt, że ochrona zdrowia nie odpowiada oczekiwaniom społeczeństwa - powiedział Religa. - Jest wiele problemów, jednym z nich są niskie płace pracowników, a świadczą o tym protesty służby zdrowia - zaznaczył. Zdaniem ministra, niski poziom wynagrodzeń "należy uznać za niedopuszczalny". Podkreślił, że stawianie wymagań wobec pracowników służby zdrowia powinno iść w parze z odpowiednim wynagrodzeniem. Minister powiedział też, że działania o charakterze korupcyjnym wśród części lekarzy, aptekarzy oraz niektórych firm farmaceutycznych są "faktem potwierdzonym". Jak zaznaczył, powszechnie wśród pacjentów słyszy się narzekania na utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów, konieczność wyczekiwania na konsultacje, dostęp do wysoko specjalistycznych badań diagnostycznych oraz wielu drogich procedur terapeutycznych. Jak dodał, dla wielu Polaków niejasne są też zasady przyjmowania chorych do szpitali.