W poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" Aneta K., była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektorka biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego, ujawniła, że w zamian za usługi cielesne dla Andrzeja Leppera i Łyżwińskiego dostała pracę w partii. Lepper zaprzecza doniesieniom "GW". W poniedziałek mówił, że to prowokacja. We wtorek w TVP1 powiedział: "To jest konflikt kochanków i nie wciągajcie mnie w ten konflikt". Szef partii zapowiedział także "męską rozmowę" z Łyżwińskim. Poseł Łyżwiński od poniedziałku nie wypowiedział się w tej sprawie. We wtorek rano nie było go w Sejmie; nie uczestniczył m.in. w posiedzeniu klubu Samoobrony. Zarówno Lepper jak i wiceszef partii Janusz Maksymiuk zapewniali wcześniej, że Łyżwiński pojawi się we wtorek w Sejmie i odpowie na pytania dziennikarzy. O niewinności wicepremiera Leppera przekonana jest Renata Beger. - Znam go od 1992 roku, nigdy swoim zachowaniem, a w różnych sytuacjach bywaliśmy, nie dał znaku, że chce się zbliżyć do jakiejkolwiek kobiety - powiedziała Beger dziennikarzom we wtorek w Sejmie. Jak oceniła, Samoobronie "zarzucano już wszystko, oprócz 'afery rozporkowej' i ją mamy w tej chwili". Z wypowiedzi posłanki nie wynika, by miała równie mocne przekonanie o niewinności klubowego kolegi Stanisława Łyżwińskiego. - Mam nadzieję, że prokuratura wyjaśni tę całą sprawę i usłyszymy jaki jest efekt - powiedziała Beger. Według niej, Łyżwiński powinien złożyć wyjaśnienia swoim partyjnym kolegom. Beger oczekuje, że badania medyczne ustalą, czy ojcem dziecka Anety K. jest Łyżwiński. - Dopóki nie zostanie ustalone, nie chciałabym się wypowiadać, czy jest dzieckiem Łyżwińskiego czy nie, bo nikt z nas nie był świadkiem tego zdarzenia, jeśli miało miejsce - powiedziała posłanka. W poniedziałek Aneta K. powiedziała, że złożyła pozew do sądu o ustalenie ojcostwa jej trzeciego dziecka. Nie chciała jednak oficjalnie powiedzieć, kto miałby być ojcem jej dziecka. Natomiast TVN24 podała, powołując się na słowa Anety K., że ojcem jej dziecka jest Łyżwiński. Beger pytana, czy nie wstydzi się za swojego kolegę partyjnego odparła, że "wstydzi się przede wszystkim za tę panią". Posłanka pytała, dlaczego Aneta K., będąc - jak mówi - w trudnej sytuacji "nie przyszła do kobiet Samoobrony (...), tylko dopuściła się takiego czynu". Posłanka uważa, że Sejm "powinien pomyśleć o tym, by zabezpieczyć w przyszłości różne osoby, nie tylko mężczyzn". - Powinien być określony czas po gwałcie, po takim zdarzeniu, molestowaniu, na to, by ofiara zgłosiła taki incydent, jeśli w takim terminie nie zgłosi, nie powinno być to brane jako wykorzystanie takiej osoby - powiedziała Beger. W obronie wicepremiera stanęła we wtorek także posłanka Samoobrony Sandra Lewandowska. Jak powiedziała, bardzo dobrze zna Leppera i "zawsze zachowywał się przyzwoicie". Z kolei Łyżwiński, według niej, "lubi sobie żartować, lubi towarzystwo kobiet, ale też raczej bezpieczne towarzystwo". Jej zdaniem, jeśli okaże się, że Łyżwiński rzeczywiście jest ojcem dziecka Anety K., to "poniesie konsekwencje - będzie płacił alimenty i będzie miał jedno dziecko więcej". Lewandowska podkreśliła, że nie sądzi, by w przypadku Anety K. doszło do "szantażu". - Zdecydowanie ich bronię, na tyle znam tych ludzi, że wiem, że na pewno nie dopuścili się żadnego szantażu wobec bezbronnych kobiet, tym bardziej proponując pracę czy pieniądze - podkreśliła. Zaznaczyła, że nie wiadomo, jak ta sprawa się skończy, ale posłowie Samoobrony nie powinni się odwrócić od swoich liderów. Według Genowefy Wiśniowskiej, ujawnienie sprawy przez "GW", to "próba rozbicia, utrącenia Samoobrony i koalicji rządowej". Jak oceniła, ktoś próbuje "skompromitować" Samoobronę "sięgając do spraw damsko-męskich. - To bardzo wyrafinowany i wyrachowany atak na Samoobronę. To świadome wbicie klina w koalicjantów - powiedziała Wiśniowska we wtorek dziennikarzom w Sejmie. - Na pewno za tym atakiem ktoś stoi - zaznaczyła. Nie umiała jednak wskazać, kto to miałby być. Wiśniowska zauważyła też, że sprawa - według "GW" - zaczęła się już kilka lat temu. - Dlaczego została ujawniona dopiero teraz?. Dlaczego dowiadujemy się o niej w tym gorącym okresie? - pytała wicemarszałek Sejmu. - To skandaliczne - oceniła.