- Większość z nas go po prostu kochała na takiej zasadzie jak kocha się tatę, brata, przyjaciela, z którym spędza się dobre i złe chwile, przeżywa tryumfy i porażki - wspominała Jakubiak, która w latach 2005-2007, była szefową gabinetu prezydenta Kaczyńskiego. Mówiła, że prezydent chciał, żeby jego współpracownicy mówili do niego po imieniu i denerwował się, gdy zwracali się oficjalnie. - Po prostu chciał być Leszkiem - powiedziała Jakubiak. Opowiadała, że największą przyjemnością dla prezydenta było, gdy wsiadał w samochód i jechał ulicami Warszawy. - Czasem robił TO tylko po to, by zobaczyć Warszawę w całości. Lubił tutaj każdy kamień. Lubił spacerować ulicami stolicy. Nigdy nie chciał mieszkać nigdzie indziej, tylko w Polsce - mówiła. Wspominała, że często śmiali się z tego, że tak naprawdę nigdy nie wyszedł z roli prezydenta Warszawy, bo chciał wiedzieć, co się dzieje w stolicy, co się buduje, co się zmienia. Jakubiak mówiła, że Lech Kaczyński był patriotą, bardzo dumnym ze swojego kraju. - Kochał Polskę tak, jak chyba nikt jej nie kochał i chciał, abyśmy mogli chodzić z podniesioną głową, zawsze i wszędzie - powiedziała. Lech Kaczyński - mówiła Jakubiak - "wierzył, że 10 przykazań nie jest żadną fikcją, tylko prawdziwym, jedynym najwyższym dekalogiem, który przetrwał wieki". - Wierzył, że Polacy powinni mieć wielkie, silne państwo z Kościołem, który będzie mu przewodził - powiedziała. Podkreśliła, że prezydent był dobrym mężem, który kochał swoją żonę, córkę, matkę, brata i "jak rzadko kto myślał o najbliższych". - Warto było go poznać, warto było go znać - tak swoje wspomnienia o prezydencie Polski rozpoczęła jego była współpracownica Lena Dąbkowska-Cichocka. Dla niej - jak mówiła - Lech Kaczyński był niezwykłym człowiekiem, otwartym na ludzi i świat, któremu można było w 100 proc. zaufać. Dla niej prezydent był osobą z poczuciem humoru, dystansem do siebie, który potrafił śmiać się z siebie. Jak mówiła, mimo że dzieliło ich pokolenie, to prezydent nigdy nie budował bariery opartej na relacji szef-współpracownik. Wspominała, że Lech Kaczyński wiele o sobie opowiadał. - Często zaczynał opowieści, od tego, że ja pewnie tego nie pamiętam, bo byłam wtedy małą dziewczynką, ale ja odpowiadałam, że owszem pamiętam - mówiła. Dąbkowska-Cichocka dodała, że prezydent w prywatnych rozmowach opowiadał m.in. o swojej działalności opozycyjnej, przyjaciołach, a także o tym, jak razem ze swoim bratem grał w filmie "O dwóch takich co ukradli księżyc". Wspominał także - mówiła - czasy młodości, i to, jak poznał swoją małżonkę Marię. Mówił też o tym - dodała Dąbkowska-Cichocka - jak jego żona - z racji tego, że miała prawo jazdy, a prezydent nie - obwoziła go małym fiatem po Trójmieście. Wspominała, że prezydent pamiętał imiona dzieci swoich współpracowników, dopytywał, co słychać u członków ich rodzin. - Był bardzo ludzki, ale nie w sposób kurtuazyjny, tylko taki, że czuło się, iż naprawdę chce wiedzieć - wspominała Dąbkowska-Cichocka.