- Opowiada o swoich interesach, jak wyglądała kwestia tej decyzji administracyjnej (dotyczącej kasyna we Wrocławiu - red.), mówi o Casino Polonia, firmie Golden Play - relacjonował dziennikarzom Jarosław Urbaniak (PO) jeszcze w czasie trwania przesłuchania. Według niego Sobiesiak "dość barwnie" opowiadał o spotkaniach z politykami, które opisane są w analizie CBA. Poseł mówił, że Sobiesiak nie wyjaśnił jednak wielu konkretnych spraw, które pojawiają się w stenogramach z jego podsłuchów. - Pytałem m.in. o kwestię tego stenogramu, gdzie panowie rozmawiają o skompromitowaniu wiceministra Jacka Kapicy, on nie pamięta, według niego, to jest wyjęte z kontekstu - powiedział Urbaniak. Zeznania się pokrywają Według relacji posła, biznesmen nic nie powiedział śledczym np. o znajomości z byłym szefem gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego Marcinem Rosołem. Sobiesiak odwołał się do swojego wystąpienia wstępnego na otwartym posiedzeniu komisji. Urbaniak ocenił jednak, że zeznania Sobiesiaka generalnie pokrywają się dotychczas z tym, co mówili śledczym były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i były minister sportu Mirosław Drzewiecki. Według niego, nie pojawiły się też żadne inne kwestie, które rzucałyby nowe światło na tzw. aferę hazardową. Sobiesiak miłośnikiem teorii Einsteina Poseł pytany, czy Sobiesiak wyjaśnił kwestię znajomości z szefem klubu PO, b. wicepremierem Grzegorzem Schetyną, powiedział, że udało mu się uzyskać informację, że biznesmen nie znał Schetyny, gdy ten był studentem. Według "Rzeczpospolitej", która opublikowała fragmenty zeznań Sobiesiaka z prokuratury, w tej kwestii istnieje rozbieżność między tym co mówił biznesmen, a tym co zeznał przed komisją Schetyna. Były wicepremier twierdził, że zna Sobiesiaka od 2003 r., natomiast ten miał mówić, że zna go od około 20 lat. - Ustaliłem to, co podejrzewałem już wcześniej, że pan Sobiesiak jest miłośnikiem teorii Einsteina, dla niego czas jest bardzo elastyczny. Przyznał rację, że studenta Grzegorza Schetyny nie zna - powiedział Urbaniak. "Czuje się swobodnie, dużo mówi" Pytana o zeznania Sobiesiaka na posiedzeniu zamkniętym Beata Kempa (PiS) powiedziała, że biznesmen "czuł się swobodnie, dużo mówił". Opowiadał m.in. o swych interesach, o ich opłacalności. Posłanka PiS oceniła, że sejmowym śledczym udało się dowiedzieć dużo więcej niż podczas części otwartej posiedzenia komisji, kiedy to biznesmen najpierw odmawiał odpowiedzi na zadawane pytania, a później zasłaniał się niepamięcią. - Opowiada o swych interesach, o ich opłacalności, o tym z kim rozmawiał w różnych sprawach, natomiast kiedy pytam o rzeczy ze stenogramów (chodzi o stenogramy z rozmów Sobiesiaka m.in. z b. szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim i innym biznesmenem związanym z branżą hazardową - Janem Koskiem - red.) już dokładnie, to wtedy raczej nie pamięta - relacjonowała Kempa. - Powtarza się ta wersja z części jawnej - dodała posłanka. Nie ma "medialnych smaczków" Pytana, czy zauważa w zeznaniach biznesmena jakieś rozbieżności z tym, co przed komisją hazardową mówili Chlebowski, b. minister sportu Mirosław Drzewiecki czy obecny szef klubu PO Grzegorz Schetyna, Kempa oceniła, że "za szybko, by to tym powiedzieć". - Dużo się dzieje, dużo rozmawiamy, ale jeszcze w tej chwili nie możemy powiedzieć o żadnych rozbieżnościach - zaznaczyła posłanka. Franciszek Stefaniuk (PSL) powiedział z kolei, że Sobiesiak odpowiadając na pytania mówił zgodnie z tym, co zawarte było w jego wstępnej wypowiedzi. Jak zaznaczył, nie ma "medialnych smaczków" w wypowiedziach biznesmena, dotyczących jego znajomości z politykami. Zdaniem polityka zeznania za zamkniętymi drzwiami nie dadzą komisji zbyt wiele, ale mogą pomóc ukształtować pogląd na sprawę, którą zajmuje się komisja. Poseł PSL uważa, że to, iż Sobiesiak nie chciał odpowiadać na pytania śledczych w obecności mediów, było kaprysem. Sam biznesmen - jak relacjonował Stefaniuk - tłumaczył to śledczym stresem. - Gdyby odpowiadał w świetle kamer, to wypadłby pozytywnie, ponieważ potrafi mówić - ocenił Stefaniuk. Stenogramy tematem tabu Zbigniew Wassermann powiedział z kolei dziennikarzom w przerwie zamkniętego posiedzenia, że podczas przesłuchania tematem tabu były stenogramy z podsłuchów. Dodał, że kiedy pytania dotyczyły właśnie nich, Sobiesiak "nie wiedział, nie pamiętał, nie rozumiał". - Od czasu do czasu pada odpowiedź na interesujące pytanie, jak na przykład pytanie dotyczące G-techu, Totalizatora - powiedział. Jego zdaniem, nie było podstaw, aby to przesłuchanie odbyło się w trybie zamkniętym. Powiedział też, że przesłuchanie momentami przyjmowało "groteskową formę". - Dużo mówi o piłce nożnej, trochę mówi o świecie hazardowym, ale w tych istotnych momentach jest powstrzymywany. Myślę, że pełnomocnik swoją rolę tutaj odgrywa. (...) Bardzo trudno jest otrzymać odpowiedź na konkretne pytanie osadzone w dokumencie, podparte nazwiskiem, datą. Wtedy jest ucieczka w niepamięć, w bok. Nie mamy precyzyjnych odpowiedzi - mówił poseł PiS. "Bardzo ciekawe przesłuchanie" Z kolei przewodniczący komisji Mirosław Sekuła powiedział, że Sobiesiak odpowiedział na prawie wszystkie pytania, które były mu zadane w części otwartej czwartkowego posiedzenia komisji. Ocenił, że wcześniej biznesmena paraliżowała presja obecnych w Sali Kolumnowej mediów. - Widać, że na tym zamkniętym posiedzeniu po prostu świadek się otworzył i odpowiada nie zdawkowo, ale szeroko. Możemy korzystać z jego wiedzy na temat hazardu. Bardzo ciekawe przesłuchanie - mówił dziennikarzom szef komisji. Są nowe watki Poinformował, że w zeznaniach Sobiesiaka pojawiają się nowe wątki. Nie chciał jednak nic o nich powiedzieć, podobnie jak o różnicach, które - jak podkreślił - występują pomiędzy tym, co mówił biznesmen, a tym, co zeznawali przed komisją politycy występujący w stenogramach z podsłuchów jego rozmów. - Ruszyliśmy z tym przesłuchaniem. Świadek bez presji mediów mówi swobodnie, po prostu się otworzył i mówi szczerze - ocenił Sekuła. Przyznał jednak, że o niektórych kwestiach, jak np. o swych rozmowach, które dotyczą wiceministra finansów Jacka Kapicy (ze stenogramów wynika, że biznesmeni chcieli go skompromitować i usunąć ze stanowiska) Sobiesiak nie chciał mówić; zamiast odpowiadać, odwoływał się również do tego, co mówił w swobodnej wypowiedzi. Według Sekuły, Sobiesiak np. twierdził, że nie było żadnego przecieku o akcji CBA; mówił też, że było na niego wiele donosów, które spowodowały, że był "złym tatusiem" i dlatego jego córka Magdalena zrezygnowała z ubiegania się o posadę w Totalizatorze Sportowym. Szef komisji ocenił, że stenogramy z tego przesłuchania będą dostępne dla opinii publicznej w ciągu kilku dni. Poseł PO zdziwiony stanem majątkowym Sobiesiaka Sławomir Neumann (PO) powiedział dziennikarzom, że Sobiesiak odpowiadał na pytania posłów "barwnie" i "ciekawie". Dodał, że nie ma wątpliwości, dlaczego nie chciał odpowiadać pod okiem kamer. - Widać wyraźnie, że stresuje się kamerami, ale jeżeli ich nie ma, dość swobodnie mówi o wszystkim, o co go pytamy - mówił poseł PO. Dodał, że przypomina sobie wiele rzeczy, o których nie pamiętał podczas przesłuchania w trybie jawnym. - Jestem zdziwiony jedną rzeczą. To naprawdę jest dla mnie zaskoczeniem - stan majątkowy pana Sobiesiaka. Okazuje się, że on z branżą hazardową nie za wiele ma wspólnego w ostatnich dwóch latach. (...) Cała rodzina tych udziałów (w firmach hazardowych - red.) za dużo nie ma. One są iluzoryczne. Nazywanie pan Sobiesiaka czy rodziny Sobiesiaka królami hazardu jest na wyrost, bo mają 30 proc. udziałów w sieci, która ma 300 automatów na 60 tys. działających w Polsce i 20 proc. akcji firmy, która ma kasyna - powiedział Neumann.