W środę Sejm zajął się obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Projekt "Zatrzymaj aborcję" zakłada zniesienie możliwości przerwania ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Projekt, pod którym podpisało się ponad 830 tys. obywateli, trafił do Sejmu jesienią 2017 r. - Rozmawiamy o tym, czy w Polsce można kroić żywcem ludzi na kawałki, bez znieczulenia. Rozmawiamy o tym, czy w Polsce można dusić niewinne dziecko przedwczesnym porodem, a potem odkładać gdzieś w sali porodowej (...) i czekać aż godzinami będzie umierało, aż się zadusi. I to jest meritum tej ustawy: wykreślenie możliwości zrobienia czegoś takiego dziecku, dlatego że jest niepełnosprawne. Dziś jest prosty wybór: jesteś za zabijaniem czy przeciwko zabijaniu? - mówiła Godek.- Nie odpuścimy wam, szanowni posłowie, sprawy obrony życia. Będziemy chodzić za wami na komisje, będziemy wspominać o sprawie w mediach, staniemy z pikietami pod waszymi biurami i pod drzwiami sal, gdzie spotykacie się z wyborcami i upomnimy się o każde zabijane dziecko - podkreśliła. Wezwała także posłów do jak najszybszego przyjęcia tej ustawy. - Po ostatniej kadencji Sejmu wiemy już z całą pewnością, że droga do ochrony życia nie prowadzi przez Trybunał Konstytucyjny zarządzany przez marionetkową prezes Julię Przyłębską. Jako Komitet Inicjatywy Ustawodawczej wspieraliśmy złożenie wniosku o zbadanie zgodności z konstytucją przesłanki eugenicznej w październiku 2017 roku. (...) Był to słuszny ruch, a sam wniosek uczciwie rozpatrzony, mógł przynieść przełom w walce ze zbrodnią eugeniki w polskim prawie. Sęk w tym, że zapowiedzi prezes TK o procedowaniu wniosku w ciągu kilku miesięcy nie sprawdziły się, a sama Przyłębska okazała się zwolenniczką bierności w sprawie ochrony życia - dodała Godek. - Aborcja jest gorsza niż koronawirus. Przynosi więcej ofiar i wszystkie są śmiertelne - podsumowała Kaja Godek. Odnosząc się do projektu, Bolesław Piecha (PiS) podkreślił, że kwestia w nim proponowana wymaga omówienia i dyskusji. "Coś, co było oczywiste 20 lat temu, dzisiaj oczywiste już nie jest. Medycyna przecież nie próżnuje. Pytanie, czy dalej można mówić o przesłankach, a nie dowodach i czy jest prawdopodobieństwo czy pewność (ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu - PAP)". Dodał, że wolałby, aby ten punkt był doprecyzowany, "a nie taki, jak jest w obowiązującym nas prawie". Jednocześnie zaznaczył, że nie jest łatwo zebrać 800 tys. podpisów pod obywatelskim projektem i że zasługuje to na uznanie. W imieniu klubu PiS wniósł o skierowanie projektu do Komisji Zdrowia, bo "dotyczy tym razem przesłanek absolutnie medycznych i zdrowotnych". "Prywatnie życzę sobie, żeby tym razem komisja nie była słynną sejmową zamrażarką. Trzeba pewne rzeczy rozstrzygać. Trzeba mieć odwagę opowiedzieć się za śmiercią lub za życiem, trzeba umieć podnieść rękę i trzeba to zrobić. Chowanie głowy w piasek nie ma tutaj żadnego uzasadnienia" - dodał. "Zostawcie kobiety w spokoju" - Zanim zacznę, zwrócę się do panów, którzy trzymają władzę w naszym kraju i uważają, że są lepsi i mogą więcej: to od was będzie zależało czy ta ustawa będzie procedowana czy nie. Weźcie za to odpowiedzialność i zostawcie kobiety w spokoju - powiedziała w imieniu klubu Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska. - My powinniśmy decydować o tym co zrobić, by kobiety czuły się bezpieczne, by miały wsparcie, ale nie możemy za nie decydować - mówiła. - Będziemy krzyczały bardzo głośno. Piekło kobiet jest tam, gdzie jest cicho, kiedy się o tym nie mówi. A o tych sprawach musimy mówić głośno - dodała. - Ja nie jestem zwolenniczką aborcji, ale jestem gorącą przeciwniczką odbierania kobietom praw i zaostrzania tej ustawy - podsumowała Kidawa-Błońska. KO i Lewica za odrzuceniem projektu - Sejm zajmuje się hucpą. Wnoszę o odrzucenie projektu obywatelskiego w pierwszym czytaniu - powiedziała Barbara Nowacka. Według niej, trzeba powiedzieć jasno za czym się opowiadamy. "Czy opowiadamy się za zdrowiem i bezpieczeństwem kobiet czy opowiadamy się za ideologią i fanatyzmem" - podkreśliła Nowacka. Jak zaznaczyła, "mówimy o wyborze między zdrowiem i bezpieczeństwem kobiet, ich prawem do decydowania o swojej rodzinie, a pomysłami fanatyków". "Bo nikt nikogo nie zmusza według polskiego, ani jakiegokolwiek innego prawa do dokonania aborcji. Więc też nikt nie ma prawa zabraniać kobiecie, szczególnie w tak dramatycznych sytuacjach dokonać tego wyboru" - podkreśliła. Jej zdaniem, zaostrzenie prawa aborcyjnego, to "uderzenie w połowę społeczeństwa, odebranie im wiarygodności". "My się na to nie godzimy. Tysiące kobiet protestują w internecie, tysiące kobiet dzisiaj krzyczą: przestańcie grzebać w naszych prawach, dajcie nam prawo wolności i godności, dajcie nam prawo do bezpieczeństwa, do szczęśliwego macierzyńska" - mówiła Nowacka. - Nie dajcie sobie wmówić, że projekt chroni życie. Przeciwnie: zagraża kobietom - mówiła z kolei posłanka Lewicy Joanna Senyszyn. - Wnoszę o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu - dodała posłanka Lewicy. Z kolei Agnieszka Ścigaj (PSL-Kukiz15) zwracała uwagę na to, że nie można się zgodzić na wykorzystywanie tematu życia ludzkiego w "cynicznej grze politycznej". "I to niestety w takim czasie, w którym to życie i zdrowie nabiera specjalnego znaczenia dla wielu Polaków i jest podstawowym elementem uwagi w tych czasach" - mówiła. Krzysztof Bosak: Życie jest prawem, nie przywilejem - Matkom spodziewającym się dziecka należy pomagać we wszelki możliwy sposób. Nie poprzez ofertę zabijania dziecka, które noszą, ponieważ zabójstwo nigdy nie jest pomocą - mówił poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Wspomniał także o występowaniu syndromu poaborcyjnego.- Konfederacja stoi w obronie życia. Ja staję w obronie życia. Życie jest prawem, a nie przywilejem dla wybranych - podsumował Bosak. Rząd nie przedstawił stanowiska w sprawie projektu. Głos podczas debaty zabrała jednak wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, która zapewniała, że rząd od 2015 r. podejmuje szereg działań mających na celu wsparcie rodzin, które borykają się z problemami ciąż powikłanych. Wskazała w tym kontekście m.in. na program wsparcia dla rodzin "Za życiem". "Z roku na rok wzrasta ilość przeprowadzanych badań prenatalnych, badań genetycznych. Wzrasta ilość środków przeznaczanych również na te badania. Diagnostyka prenatalna jest bardzo ważna, ponieważ wczesne zdiagnozowanie i rozpoznanie problemów zdrowotnych dziecka stwarza szanse na podejmowanie działań korekcyjnych jeszcze w łonie matki" - powiedziała Szczurek-Żelazko. Głos podczas debaty zabrał też rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. Prosił, by nie kierować obywatelskiego projektu do sejmowej "zamrażarki" (chodzi o nieprzedłużanie dalszych prac nad nim - PAP). "Już raz był zamrożony. Coś wyjęte z zamrażarki potem jest nieświeże. Możecie zrobić to dzisiaj" - zachęcał posłów RPD. Odwołał się też do sumienia parlamentarzystów. "Na pewno macie sumienie - i osoby wierzące, i nieposiadające tego daru, wszyscy macie sumienie. Ba - nawet jestem przekonany, że macie to sumienie bardzo czyste, w większości nieużywane, ale jeżeli już je użyjecie, szczególnie w czasie świąt, oktawy Wielkiejnocy, to spójrzcie na siebie - i dzisiaj wieczorem, i jutro rano, i zapytajcie, co zrobiliście z tym przepisem. Dzieckiem jest istota ludzka od poczęcia aż do 18. roku życia" - powiedział Pawlak. Dotychczasowe przepisy Obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach; gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.