Rzecznik klubu PO Paweł Olszewski wspominał, że niezapomnianego sylwestra spędził na stoku narciarskim w Zakopanem, gdzie - jak mówił - było aktywnie i na sportowo. "Niegdyś bardzo często spędzałem ten okres w górach. Dziś z powodu natłoku obowiązków nie mogę sobie na to pozwolić" - mówił. Eugeniuszowi Kłopotkowi (PSL) najbardziej wrył się w pamięć sylwester w Borach Tucholskich. "Było to nad rozlewiskiem rzeki Brdy. Dojazd był utrudniony z powodu ślizgawicy. Dwa samochody z trzech trzeba było wyciągać z rowów. Dokładnie o północy wyszliśmy na taflę lodowiska, która przeraźliwie trzeszczała pod naszym ciężarem. Siarczysty mróz, dochodzący do minus 20 stopni powodował, że szampan zamarzał razem z naszymi nosami. To był najpiękniejszy sylwester w moim życiu, pełen przygód i autentyczny" - wspominał. Poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń w ostatnich latach sylwestra spędza poza granicami naszego kraju. "Uciekam od Dulszczyzny i zakłamania" - tłumaczył PAP. Jak powiedział, niezapomnianego sylwestra spędził na archipelagu Phi Phi w Tajlandii. "Pamiętam, że oglądaliśmy lampiony, wypuszczane w powietrze przez Tajów" - opowiadał Biedroń. Grzegorz Napieralski (SLD) pamiętnego sylwestra spędził na promie, który przybił do szczecińskiego portu. "Mogliśmy wyjść na górny pokład i witać Nowy Rok wraz z ludźmi, którzy bawili się na brzegu, podczas miejskich uroczystości" - relacjonował. Zapamiętał też sylwestra z młodzieńczych lat. "Byłem wtedy w szkole średniej. Podjąłem się zorganizowania balu w moim domu. To było bardzo stresujące. Nie wiedziałem czy wyjdzie. Na szczęście wszystko poszło dobrze. Była to najlepsza zabawa w moim życiu" - mówił Napieralski. Posłowi Solidarnej Polski Bartoszowi Kownackiemu najlepiej utkwiły w pamięci sylwestry z czasów studiów - spędzane w akademikach. "Nie będę mówił nic więcej o tych balach. Każdy, kto przeżył takiego studenckiego sylwestra, wie o co chodzi. Prawdziwa zabawa do białego rana. A później odsypianie" - zaznaczył. Poseł PiS Jarosław Zieliński wspomina natomiast sylwestra w 1981 roku, czyli w czasie stanu wojennego. "Byłem wtedy studentem Uniwersytetu Gdańskiego. Tego sylwestra razem z najbliższymi w zasadzie nie obchodziliśmy. Towarzyszył nam smutny nastrój, ponieważ koledzy zostali internowani. Na ulicach była milicja i patrole ZOMO, nie można było normalnie się poruszać. Ktoś nas zawsze śledził" - wspominał.