W reakcji na to nowy szef klubu SLD Leszek Miller przeprosił wyborców i wyraził oczekiwanie, że Kopyciński zrzeknie się mandatu poselskiego. Zwrócił uwagę, że gdy Janusz Palikot odszedł z PO, to złożył mandat. Kopyciński oświadczył jednak, że nie zamierza składać mandatu. - Poprosiliśmy pana Sławomira o spotkanie, to było w minioną niedzielę, (...) kilka dni później zapadła decyzja, że pan Sławomir Kopyciński odchodzi z klubu SLD i przyjmuje nasze zaproszenie - mówił Palikot na konferencji prasowej. Wyraził przekonanie, że współpraca Ruchu z Kopycińskim przyniesie "nadspodziewane rezultaty". Jak mówił, po "przychylnym wyniku wyborów" na spotkaniu w gronie posłów-elektów Ruchu zastanawiano się, kto mógłby pomóc partii "zrealizować ten program społecznej lewicy w Polsce". Palikot przypomniał, że ponad rok temu zaczął rozmowy i "przez 12 miesięcy" rozmawiał z Ryszardem Kaliszem i Bartoszem Arłukowiczem. - I oni nie dali rady - dodał. - Więc teraz postanowiliśmy (...) tę francuską kawiorową lewicę zostawić i nie sięgać po bardzo często rekomendowane nam przez media tzw. wielkie nazwiska, tylko sięgnąć po człowieka wielkiego serca, wielkich kompetencji i niezachwianej ideowości przez wszystkie lata swojego zaangażowania politycznego - kontynuował lider Ruchu. Z kolei Kopyciński oświadczył, że jego decyzja "nie powinna nikogo dziwić". - Jestem, byłem i pozostanę człowiekiem lewicy. A miejsce ludzi lewicy dziś, po tych wyborach, jest w Ruchu Janusza Palikota - powiedział. Zadeklarował też, że "zrobi wszystko, by ludzie lewicy" razem z nim do Ruchu Palikota przystąpili. Kopyciński, pytany na konferencji, jak się czuje, "wbijając nóż w plecy" Millerowi, odparł: - Absolutnie nie wbijam żadnego noża w plecy Leszka Millera. Dla mnie wybór między Leszkiem Millerem a Ryszardem Kaliszem to wybór między dżumą a cholerą. Dlatego - jak wyjaśnił - nie przystąpił do klubu SLD i nie brał udziału w jego posiedzeniu. W późniejszej rozmowie poinformował, że w czwartek złożył oficjalną rezygnację z członkostwa w partii SLD. Pytany, czy oprócz zasiadania w klubie Ruchu, przystąpi też do ugrupowania Janusza Palikota, odparł: - Wszystko przed nami jeszcze. Podczas konferencji Kopyciński życzył koleżankom i kolegom z SLD "jak najlepiej". Jak jednak dodał, pod przewodnictwem Millera czy Kalisza nie widzi "żadnych szans ani przyszłości dla tej formacji". Pytany, co w takim razie robił w SLD, odparł, że spodziewał się "zupełnie innego wyniku wyborczego, innej kampanii wyborczej". - Czuję się rozczarowany. (...) Wiem, że za tymi drzwiami SLD pozostawiłem tylko i wyłącznie wzajemną nienawiść, żal, pretensje, ludzi, którzy się najzwyczajniej w świecie nie lubią - mówił. Jak dodał, nie widzi "żadnych szans" realizacji swych poglądów w SLD. Jego zdaniem, wybór Millera na szefa klubu SLD to "wybór syndyka masy upadłościowej (...) i to jest początek końca SLD". Kopyciński po raz pierwszy został posłem w 2007 roku. W mijającej kadencji Sejmu był m.in. autorem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie likwidacji kościelnej Komisji Majątkowej. Również w tegorocznych wyborach startował z listy SLD w woj. świętokrzyskim. Palikot powiedział podczas konferencji, że nie wyklucza przejścia kolejnych osób z klubu SLD do klubu Ruchu. - Prowadzimy rozmowy z kilkoma osobami - dodał. Pytany był też, czy wśród tych osób są posłowie SLD, którzy w środowym głosowaniu na szefa klubu SLD poparli Ryszarda Kalisza (który przegrał z Millerem). - Tak, i powiem więcej, bardzo wielu ludzi w terenie, właściwie w każdym - mogę powiedzieć - województwie, struktury regionalne SLD nawiązały dialog - powiedział. Palikot poinformował też, że odbyła się narada komitetu politycznego partii, na której rozmawiano m.in. o pomyśle ewentualnej zmiany nazwy partii. - Trwają rozmowy. Tylko dziś stanowisko, przynajmniej to sprzed tygodnia, było takie, by niczego na razie nie zmieniać" - dodał. "Ja osobiście jestem zwolennikiem zmiany nazwy, umiarkowanym zwolennikiem - zaznaczył. Palikot poinformował też, że jeszcze w tym roku Ruch Palikota przedstawi kilkanaście projektów, m.in. projekty deregulacyjne, dotyczące IPN, finansowania in vitro z budżetu czy związków partnerskich. Wiceprzewodniczący SLD w regionie świętokrzyskim Ryszard Barwinek negatywnie ocenił postępowanie posła. Jego zdaniem, przewodniczący struktur powinien był zwołać gremia partyjne i poinformować je o swojej decyzji. Barwinek zapowiedział, że w zaistniałej sytuacji zarząd skonsultuje się z Radą Krajową SLD. Według niego, prawdopodobnie ktoś zostanie wyznaczony do kierowania strukturami partii do czasu przedterminowej konwencji wojewódzkiej. W zarządzie wojewódzkim SLD jest pięciu wiceprzewodniczących i sekretarz.