Łuczak poinformował, że o tym, kto zastąpi go w tej komisji, zdecyduje - prawdopodobnie dopiero po wakacjach - klub Stronnictwa. Łuczak, pytany o powody swej rezygnacji z prac w komisji ds. nacisków, ocenił, że niektórzy posłowie zasiadający w niej "zapominają o swych obowiązkach poselskich". - Każdy z posłów składa ślubowanie, w którym oświadcza, że będzie służył narodowi i ojczyźnie, że jego praca będzie dla ojczyzny. Powołanie do komisji ds. nacisków z nakreślonym celem jest obowiązkiem, a niektórzy posłowie zapominają o tym obowiązku i rozgrywają swoje interesy, nie realizują zadań nakreślonych przez Sejm - uważa Łuczak. Jak zastrzegł, nie ma żalu o sposób prowadzenia prac komisji do jej przewodniczącego Sebastiana Karpiniuka (PO). - Żal jest o to, że nie ma reakcji na to, co się dzieje w komisji, ze strony władz polskiego Sejmu - zaznaczył Łuczak. Nie sprecyzował jednak, jaką reakcję ma na myśli. Była szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbieta Janicka odmówiła dziś przed komisją śledczą ds. nacisków zeznań w trybie jawnym. Jak tłumaczyła, zeznając mogłaby narazić się na złamanie tajemnicy służbowej. Komisja po długiej dyskusji z udziałem ekspertów odrzuciła jej wniosek o przerwanie jawnego posiedzenia i jego kontynuację w trybie niejawnym, a posłowie przystąpili do zadawania pytań. Odmawiając zeznań, Janicka powołała się m.in. na pismo z lipca 2009 r. z Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym, według niej, jest określone, kiedy prokurator może odpowiadać przed komisją śledczą. - W piśmie jest jasno wskazane, że na posiedzeniu jawnym komisji prokurator nie może składać żadnych zeznań na podstawie wiedzy, którą uzyskał, będąc prokuratorem - podkreśliła. - Wszystko, co wiem, dowiedziałam się jako prokurator - dodała. Janicka zaznaczyła, że na początku sierpnia w charakterze świadka będzie przesłuchiwana przed sądem w sprawie cywilnej związanej z przeciekiem z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa w 2007 r. - W mojej ocenie złożenie zeznań jawnych, zanim zostaną odebrane moje zeznania przed sądem, nie powinno mieć miejsca - podkreśliła. Na środowym posiedzeniu szef komisji Sebastian Karpiniuk (PO) posługuje się nowym systemem udzielania głosu; decyduje, komu włączyć mikrofon za pomocą komputera. Dotychczas posłowie mogli włączyć mikrofon, kiedy chcieli. Posłowie PiS Arkadiusz Mularczyk i Marzena Wróbel zarzucili Karpiniukowi cenzurowanie przedstawicieli opozycji. - To "orwellowska" rzeczywistość - skomentowała Wróbel.