- Pierwszy poseł PO - to chwila naprawdę historyczna, powinny tu być fanfary - opuszcza partię-matkę i wstępuje do innego klubu - powiedział na konferencji prasowej lider RP Janusz Palikot, witając Gibałę w klubie Ruchu. Palikot stwierdził, że Gibała będzie twarzą nurtu liberalnego RP i że zarekomenduje go do prezydium klubu Ruchu. Sam Gibała powiedział, że decyzja o odejściu z PO była dla niego trudna, a jej przyczyną jest "głębokie przekonanie, że Platforma odeszła od idei, które leżały u jej podstaw". Zaznaczył, że do PO należał przez 8 lat, ale od pewnego czasu zaczął się pojawiać "coraz większy rozdźwięk" między nim a Platformą. Gibała powiedział, że zaproponował PO "powrót do korzeni", jednak propozycja ta została - według niego - "bardzo chłodno przyjęta przez władze partyjne". Dlatego - jak mówił - zdecydował się opuścić PO i wstąpić do Ruchu Palikota. Wybór nowej partii uzasadniał m.in. tym, że od dawna "kibicował" Januszowi Palikotowi oraz tym, że jest wiele punktów spójnych między jego poglądami a programem RP - m.in. dbałość o rozwój przedsiębiorczości i świeckie państwo. Pytany, czy inni posłowie kojarzeni dotychczas z liberalnym skrzydłem PO mogą pójść za nim i wstąpić do RP, Gibała odparł, że to indywidualna decyzja każdego z posłów. - Ale - według moich informacji - oni nie podjęli takiej decyzji. Będą dalej w PO - dodał. Zaznaczył, że utworzony przez niego w połowie lutego zespół parlamentarny ds. wolnego rynku "to nie była żadna frakcja polityczna". Przewodniczący tego zespołu Michał Jaros (PO), pytany czy któryś z posłów zespołu wybiera się do Ruchu, powiedział, że ani on, ani posłowie zakładający zespół nie mają zamiaru przystąpić do RP. - Poseł Gibała podjął indywidualną decyzję nie mającą nic wspólnego z pracą zespołu. Nigdzie się nie wybieram. PO jest partią, która jest najbliższa moim poglądom - powiedział Jaros. Dodał, że rozmawiał z innymi posłami, którzy zakładali zespół i "żaden z nich się nie wybiera do Ruchu Palikota". Jak wyjaśnił, chodzi o posłów: Łukasza Borowiaka, Grzegorza Raniewicza, Michała Szczerbę i Marka Wojtkowskiego. Palikot powiedział, że wkłada "dużo wysiłku, by ludzie z Platformy nie przechodzili do Ruchu Palikota". - Czasami się nie da, ja nie obiecuję państwu, że nikt więcej nie przejdzie z PO do RP - dodał. Ale - stwierdził - będzie starał się "powstrzymać proces" transferów z PO. Politycy PO przekonują, że nie będzie więcej odejść z klubu Platformy. Komentując decyzję Gibały mówią, że to cyniczny polityk, który nie pasował do PO. Wiceszefowa klubu Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że decyzja Gibały jej nie zaskoczyła. - Poseł Gibała w ogóle nie pasował do Platformy, my znamy słowa: odpowiedzialność, solidarność, działanie grupowe, a te działanie są posłowi Gibale całkowicie obce, więc może w Ruchu Palikota - gdzie każdy jest indywidualistą, działa na własny rachunek - poseł poczuje się lepiej. To żadna strata dla Platformy - powiedziała. Zdaniem sekretarza klubu PO Pawła Olszewskiego, decyzja Gibały pokazuje, że jest to człowiek "wybitnie cyniczny". - To człowiek o olbrzymiej ambicji, ale niewielkich umiejętności, nie mógł sobie znaleźć do końca miejsca w Platformie. Nie żałuję, że go nie ma w Platformie - stwierdził. Z kolei wiceszef PO Grzegorz Schetyna ocenił, że przejście Gibały do Ruchu Palikota to zła decyzja. - Mówię to z pełną odpowiedzialnością, na całe szczęście jednostkowa - podkreślił. Schetyna zaznaczył, że Gibała "uzyskał dobry wynik w wyborach, miał dobrą kampanię, zaciągnął zobowiązania, a zobowiązania trzeba spłacać przede wszystkim wyborcom". - Platforma to zespół, drużyna, która musi razem funkcjonować, rozwiązywać problemy, być ze sobą w trudnych czasach. Zdziwiła mnie ta decyzja, trudno mi ją zaakceptować - powiedział Schetyna. Przyznał, że zawsze odejście kogoś z partii jest stratą. - Ale dziś jest to już problem Janusza Palikota - dodał. Gibała, który w Sejmie zasiada druga kadencję, do tej pory kierował krakowskimi strukturami PO. Media od dłuższego czasu informowały o konflikcie wewnątrz małopolskiej Platformy, zwłaszcza między Gibałą a liderem partii w regionie, Ireneuszem Rasiem. W maju ub. roku władze małopolskiej PO nie zgodziły się na ponowny start Gibały do Sejmu i nie umieściły go na liście wyborczej. Poseł został ostatecznie na nią wpisany, a mandat poselski uzyskał, mimo iż był dopiero 19. na liście. Otrzymał ponad 18,5 tys. głosów. Przyczyniła się do tego m.in. zorganizowana przez niego w czerwcu ub. roku kampania społeczna "Kierunek Kraków". Ponieważ została ona przeprowadzona dwa miesiące przed startem kampanii wyborczej, Państwowa Komisja Wyborcza uznała, że omija ona przepisy ordynacji wyborczej i nakazała jej zakończenie. Sama kampania wyborcza Gibały kosztowała ponad 50 tys. zł - to kilkadziesiąt razy więcej niż kwota limitu wydatków (1,5 tys. złotych), którą otrzymał od sztabu PO. Gibała tłumaczył, iż mógł wydać więcej, bo pozbierał limity przyznane kolegom z innych regionów. Część działaczy krakowskiej PO miała żal do Gibały i zarzucała mu, że podczas jesiennej kampanii promował się ich kosztem i domagała się, by ustąpił z funkcji przewodniczącego. Pod koniec stycznia tego roku zarząd krakowskiej PO zwołał zjazd nadzwyczajny, który ma wybrać nowe władze partii w okręgu. Gibała, dr filozofii, jest siostrzeńcem ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Prowadzi własną działalność gospodarczą jako założyciel i współwłaściciel dwóch firm działających w branży turystycznej. W połowie lutego założył w Sejmie parlamentarny zespół do spraw wolnego rynku, który ma działać na rzecz rozwoju gospodarczego i przedsiębiorczości. Gibała był wśród 9 posłów PO, którzy głosowali przeciwko kontrowersyjnej poprawce Senatu ograniczającej prawo do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Krytykował też rozrost gabinetów politycznych w rządzie.