Prokuratura oświadczyła, że biegli pracujący z prokuratorem w Rosji nie stwierdzili na wraku samolotu trotylu ani innego materiału wybuchowego. Użyte przez biegłych detektory nie są jednak wystarczające do potwierdzenia bądź wykluczenia takiej okoliczności. Prokuratura podkreśliła, że pojawienie się napisu TNT na wyświetlaczu detektora nie jest tożsame z wykryciem trotylu. Poseł Piotrowicz powiedział w radiowej "Jedynce", że oświadczenie jest powrotem prokuratury wojskowej do narracji, którą prowadził szef warszawskiej prokuratury wojskowej, pułkownik Ireneusz Szeląg, po ukazaniu się w "Rzeczpospolitej" artykułu o trotylu na wraku samolotu. Piotrowicz powiedział, że pułkownik Szeląg wprowadzał w błąd opinię publiczną i to samo robili wczoraj wojskowi prokuratorzy na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. Poseł PiS przypomniał, że producent detektorów materiałów wybuchowych oświadczył wczoraj, iż urządzenia te się nie mylą, a prokuratorzy się do tego nie odnieśli. Stanisław Piotrowicz dodał, że prokuratura wyklucza możliwość zamachu, choć nie przeprowadziła niezbędnych analiz. Nie przeprowadzono też oględzin miejsca katastrofy ani ciał ofiar. Komentując decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie, który odrzucił umorzenie w sądzie niższej instancji sprawy byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, Stanisław Piotrowicz powiedział, że dowody przeciwko Kamińskiemu są prawdopodobnie słabe. Przypomniał, że sprawa Amber Gold pokazała, iż niektóre sądy działają "na telefon". Poseł dodał, że przez pięć lat tropi się "zbrodnie" rządów PiS, ale dotąd żadnemu z jej polityków nie postawiono zarzutów. Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego ma odpowiadać przed sądem w związku z tak zwaną aferą gruntową.