Za złamanie prawa wyborczego, polegającego na nieumieszczeniu na materiałach wyborczych informacji o ich pochodzeniu, grozi kara grzywny. W biurze prasowym bielskiej policji poinformowano, że policjanci zajęli się już sprawą. Potwierdzili, że na materiałach promujących kandydata PO nie ma informacji o ich pochodzeniu. Policjanci dotarli już do właściciela kamienic, na których je umieszczono. - Teraz będziemy pytać, skąd pochodzą te materiały, kto je wieszał, czy zgodził się na ich umieszczenie na swoich budynkach. Zabezpieczyliśmy też materiał z kamery monitoringu, na którym widać, kto wiesza reklamy. W poniedziałek sprawa zostanie przekazana do sądu - powiedział oficer prasowy bielskiej policji Roman Waluś. Banery wiszą na prywatnych kamienicach. Obok zdjęcia Bronisława Komorowskiego, znanego z plakatów tego kandydata w obecnych wyborach, widnieje hasło: "Ważna jest tylko Polska". Pięta powiedział, że jeden z banerów zawieszono na ścianie siedziby banku PKO BP. W piśmie do szefowej oddziału Barbary Dębniak parlamentarzysta napisał, że "z przykrością przyjął fakt wpisania się Powszechnej Kasy Oszczędności Bank Polski SA w Bielsku-Białej w kampanię wyborczą". Marek Ryczkowski z biura prasowego PKO BP poinformował, że baner został powieszony bez wiedzy i zgody banku. - Po naszej interwencji został zdjęty - powiedział. Do tej pory nie udało się skontaktować z przedstawicielami PO odpowiadającymi za kampanię Komorowskiego w mieście. W wypowiedzi dla bielskiej gazety internetowej "Super-Nowa" wiceszef bielskiej Platformy Krzysztof Jazowy zaprzeczył, jakoby jego partia miała coś wspólnego z banerami. - Reklamy, które widziałem na bielskiej kamienicy nie zostały sfinansowane ani ze środków komitetu wyborczego, ani Platformy Obywatelskiej. Mam nadzieję, że osoba, która to zrobiła miała świadomość konsekwencji swojego czynu - powiedział Jazowy.