Kobieta twierdzi, że w zamian za stosunki z liderem Samoobrony Andrzejem Lepperem i posłem Stanisławem Łyżwińskim dostała pracę w biurze poselskim Łyżwińskiego. - Zaraz po porodzie jeszcze dwa razy doszło do zbliżenia z posłem Łyżwińskim - opowiada reporterowi RMF FM Aneta K. Potem powiedziałam: absolutnie dosyć. Posłuchaj rozmowy reportera RMF z Anetą K.: Autor artykułu w "Gazecie Wyborczej" tłumaczył w TVN24, że Aneta K. prosiła go o nieujawnianie takich informacji. Potwierdził jedynie, że przeciwko Łyżwińskiemu został wniesiony pozew w sprawie świadczeń alimentacyjnych. Łódzka prokuratura przesłuchała już Anetę K. Dziennikarzom nie udało się nią porozmawiać po przesłuchaniu, gdyż opuściła budynek w towarzystwie prokuratorów. Rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania powiedział jedynie, że Aneta K. złożyła obszerne zeznania. Jak stwierdził, ze względu na dobro śledztwa nie będzie ujawniać szczegółów. Zaznaczył, że postępowanie prowadzone jest nadal w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie lub osobom. - Jesteśmy na etapie weryfikacji zeznań i zbierania dowodów i dlatego trudno obecnie stwierdzić, czy postępowanie przerodzi się w śledztwo przeciwko osobie lub osobom - mówił Kopania. Dodał, że przesłuchane zostaną wszystkie osoby związane z tą sprawą. Jak mówił, prokuratura chce m.in. jak najszybciej dotrzeć do kobiet wymienianych w publikacji "Gazety Wyborczej". Według niego, ich zeznania mogą mieć kluczowe znaczenie dla sprawy. O natychmiastowym wszczęciu z urzędu postępowania wobec polityków Samoobrony Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego postanowił prokurator krajowy. Aneta K. przyznaje, że początkowo myślała, że propozycje posła Samoobrony to tylko słowa. W zasadzie miałam nadzieję, że skończy się to po rozmowie, że po tej rozmowie kwalifikacyjnej do tego nie dojdzie. - To w zasadzie nie była propozycja, bo tam nikt nie pytał o nic - dodaje: Wcześniej, w RMF Aneta K. mówiła: - Zaraz po pierwszym razie zostałam wicedyrektorem biura posła Łyżwińskiego. Jeśli przewodniczący Lepper mówi, że nie miał wpływu na obsadzanie stanowisk w biurach poselskich, to kłamie. Kłamie wyrafinowanie. Ma wpływ i to on właśnie pierwszy obiecywał mi tą pracę. Posłuchaj: Zjawiła się nowa dziewczyna na moje miejsce, która zaczęła świadczyć usługi cielesne - mówi dalej Aneta K: A Aneta K. ma nadzieję, że jeśli zacznie mówić, to nie ucierpią setki innych osób: Dziennikarze RMF zadzwonili także do Wandy Łyżwińskiej. Posłuchaj, jak skomentowała całą sprawę: Jeżeli potwierdzą się oskarżenia Anety K. pod adresem działaczy Samoobrony, premier zerwie współpracę - mówi RMF FM rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Z bohaterką afery rozmawiał reporter RMF FM. - Najpierw uderzenie w LPR, teraz we mnie jako wicepremiera - to świadczy o tym, że ta koalicja ma się rozpaść - odpowiada na oskarżenia Andrzej Lepper. Prowokacją wymierzoną w koalicję i rząd nazwał wicepremier Andrzej Lepper doniesienia "Gazety Wyborczej" o tym, że politycy Samoobrony, w tym on sam, w zamian za pracę w biurach partii, żądali od ich pracownic usług cielesnych. Szef Samoobrony określił informacje gazety na swój temat jako "całkowitą nieprawdę". Prokuratura Okręgowa w Łodzi na polecenie prokuratora krajowego już wszczęła śledztwo w sprawie rzekomego wykorzystywania kobiet przez liderów Samoobrony Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego, w zamian za pracę w biurach poselskich partii. Lepper zapowiedział wytoczenie procesów cywilnych. - Jest już pozew przygotowany, przeciwko pani Anecie Krystynie K. i dziennikarzom - panu (Marcinowi) Kąckiemu i (Szymonowi) Jadczakowi - powiedział Lepper w TVN24, w programie "Kropka nad i". Lepper po raz kolejny zaprzeczył, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Rano Lepper mówił: - To jest po prostu coś karygodnego, to jest po prostu, moim zdaniem, prowokacja. Idzie to w tym kierunku, aby koalicję rozbić, niewątpliwie - powiedział po złożeniu kwiatów przed Krzyżem-Pomnikiem, upamiętniającym śmierć 9 górników z katowickiej kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego. W jego ocenie, doniesienia gazety są uderzeniem w Samoobronę, poprzedzonym próbą skompromitowania innego koalicjanta - dodał. Kilka dni temu "Dziennik" napisał o imprezie młodych neofaszystów w Zabrzu, wskazując na powiązania jej uczestników ze związaną z LPR Młodzieżą Wszechpolską. - To było uderzenie w LPR. Niewątpliwie pewne fakty miały tam miejsce, ale posądzanie Ligi o faszyzowanie, o faszyzm wręcz, o głoszenie idei faszyzmu w Polsce... Teraz uderzenie we mnie osobiście, jako wicepremiera, ministra konstytucyjnego - to świadczy o tym, że ta koalicja ma się rozpaść. Ja myślę, że komuś na tym bardzo zależy - skomentował szef Samoobrony. Jak podkreślił, uderzenie w rząd i koalicję nie może "ujść bezkarnie". Nie powiedział, kto ma stać za prowokacją. Szef Samoobrony nie chciał zaręczyć, czy nieprawdziwe są również doniesienia gazety dotyczące wiceszefa partii, posła Stanisława Łyżwińskiego, w którego biurze pracowała Aneta K. Jak powiedział, nie ma wiedzy na ten temat. - Wobec mojej osoby jest nieprawda. Wobec Łyżwińskiego ja nie wiem, ja z nim nie mieszkam na stałe, na co dzień z nim nie jestem, ja jego biura poselskiego nie prowadzę i nie wiem, czy coś takiego on proponował tej pani, czy korzystał z usług. Natomiast wobec mojej osoby jest to naprawdę prowokacja, jest to całkowita nieprawda - zapewnił. Lepper podał w wątpliwość wiarygodność i intencje informatorki gazety. Jak powiedział, być może miała ona "nieszczęście w życiu", ponieważ nie ma męża, a każde z trojga jej dzieci ma innego ojca. - To osoba dzisiaj uważana za wzór? - pytał. Wicepremier podkreślił, że Aneta K. nie pracowała w Samoobronie, a w biurze poselskim Łyżwińskiego, a do biur sami posłowie, a nie szef partii, dobierają sobie pracowników. Lider Samoobrony zwrócił uwagę, że w artykule gazety nie pojawiają się świadkowie, którzy mogliby potwierdzić te doniesienia. Według niego, taka publikacja wobec braku świadków, otwiera drogę do formułowania bezpodstawnych oskarżeń przez - jak mówił - wszystkich ludzi "z ulicy". - Z iloma kobietami ja się w życiu spotykałem, jak każdy z mężczyzn, także jako przewodniczący partii; ile się przytulało, robiło zdjęcia ze mną. Dzisiaj każda może przyjść i powiedzieć, że Lepper jej proponował usługi. Ludzie, gdzie my żyjemy, w jakim świecie? - pytał Lepper. Szef klubu PiS Marek Kuchciński uważa, że sprawą opisaną w gazecie powinna zająć się prokuratura. W poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" Aneta K., była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i dyrektorka biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego, ujawniła, że w zamian za usługi cielesne dla Leppera i posła Łyżwińskiego dostała pracę w Samoobronie. Jak pisze "GW" w 2001 r. Aneta K. nie miała pracy, za to dwójkę dzieci na utrzymaniu. Propozycję dostała od koleżanki, która kierowała biurem poselskim Łyżwińskiego w Tomaszowie Mazowieckim. Koleżanka - jak sama powiedziała "GW" - nie zgodziła się na współżycie z szefem; miała znaleźć zastępczynię. Zaproponowała Anetę K., która miała następnie spędzić noc z Lepperem, a następnie, aby utrzymać pracę, świadczyła usługi Łyżwińskiemu, awansując na szefową jego biura. W 2002 r. Aneta K. wystartowała z pierwszego miejsca listy Samoobrony do łódzkiego sejmiku. Była radną cztery lata, wciąż świadcząc usługi cielesne Łyżwińskiemu. Według "GW", łańcuch molestowanych kobiet jest dłuższy.