W czwartek napisaliśmy, że posłowie utyskują na warunki, które panują w hotelu dla posłów i senatorów. Niektórzy przekonują, że poselski budżet jest mocno obciążony, m.in. ze względu na brak aneksów kuchennych w Domu Poselskim. "Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę i dietę 2,5 tys. zł" - powiedział w rozmowie z Interią Marcin Kulasek, zapytany o życie w hotelu sejmowym. Jego zdaniem, poselski budżet jest mocno obciążony, choćby ze względu na brak aneksów kuchennych w Domu Poselskim. Kulasek, komentując swoją wypowiedź dla Interii, tłumaczył, że dotyczyła ona warunków w pokoju poselskim. "Sens wypowiedzianych przeze mnie słów był inny. Oczywiście, ta kwota - dziewięć tys. zł - to jest dobra pensja, zupełnie wystarczająca na przeżycie w Warszawie. Ta wypowiedź dla Interii przez to, że nie była autoryzowana, została źle zinterpretowana" - zaznaczył poseł. Na uwagę, że jego wypowiedź jest jednoznaczna i nie budzi wątpliwości interpretacyjnych, odparł, że został zapytany o warunki w hotelu sejmowym. "Wiemy, że te pokoje poselskie są reliktem PRL-u, Kancelaria Sejmu też mówi, że przygotowuje się do głębokiego remontu hotelu poselskiego. Powiedziałem, że najbardziej brakuje mi aneksu kuchennego i to był kontekst tej wypowiedzi, bo nie można sobie nawet zrobić śniadania. Powiedziałem, że w związku z tym trzeba się stołować w Warszawie, a wiemy, ile kosztuje wyżywienie w restauracjach i że pensja poselska by nie wystarczyła na to. Tyko w takim kontekście były użyte słowa o pensji poselskiej" - podkreślił sekretarz generalny SLD. "Gdyby każdy poseł musiał się stołować na mieście, to tej pensji poselskiej w wysokości dziewięciu tys. zł mogłoby nie wystarczyć. To jest wystarczająca pensja, większość Polaków nie zarabia na takim poziomie. Jestem przekonany, że będę w stanie z tej pensji również odłożyć środki na przyszłość" - dodał Kulasek i przeprosił za swoje słowa. Dziennikarz Interii Jakub Szczepański, w odpowiedzi na tłumaczenia polityka SLD, oświadczył, że "sens wypowiedzianych słów był dokładnie taki, jak napisał". "Poseł nie życzył sobie autoryzacji. Jeśli są wątpliwości, dysponuję oczywiście nagraniem" - dodał.