Podczas czwartkowych obrad Sejmu w pewnym momencie z wnioskiem formalnym zgłosił się poseł Konfederacji Konrad Berkowicz, który zaczął mówić o Izraelu. - Od kilku miesięcy Izrael bombarduje rakietami jeden z najgęściej zaludnionych obszarów na świecie. (...) W efekcie przez cztery miesiące wojny z Palestyną zginęło wielokrotnie więcej kobiet i dzieci, niż przez ponad dwa lata barbarzyńskiej agresji Rosji na Ukrainę - powiedział na wstępie. Polityk wypomniał marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni, że ten mówił ostatnio, że "Izrael broni się przed agresją Hamasu" i że "apelujemy do Izraela, żeby respektował prawa ludności cywilnej, ale nie podważamy jego prawa do obrony". Konrad Berkowicz domaga się wydalenia ambasadora Izraela Przypomniał również, że od trzech lat Polska nie ma swojego ambasadora w Izraelu, a Izrael swojego ambasadora w Polsce ma i to "takiego, który co rusz obraża Polaków". - Dlatego domagam się wydalenia ambasadora Izraela z Polski. Dość polityki na kolanach - powiedział Berkowicz. Po tych słowach wyjął z worka dwa nakolanniki, które wręczył marszałkowi Sejmu. Szymon Hołownia wyłączył mikrofon posłowi Konfederacji i poprosił go o opuszczenie mównicy. - Panie pośle, jeżeli zamierza pan podejmować ze mną polemikę, to jest do tego formuła publicystyczna, a nie formuła wniosku formalnego i nadużył pan tej formuły w tym momencie - stwierdził Hołownia. Berkowicz odniósł się do sprawy również w swoich mediach społecznościowych. "Hołownia chce Putina wgniatać w ziemię, a w sprawie ludobójstwa w Gazie 'apeluje'. Od 3 lat nie mamy swojego ambasadora w Izraelu, a ambasador Izraela w Polsce jedyne co robi, to pluje na Polaków. Musimy wstać z kolan, dlatego domagam się wydalenia ambasadora Izraela z Polski!" - napisał. "Uprawiamy politykę na kolanach, więc żeby naszym dygnitarzom nie zdarły się kolana, to wręczyłem im nakolanniki - produkcji izraelskiej" - dodał w kolejnym wpisie. Kontrowersje wokół ambasadora Izraela Krytyka wobec ambasadora Izraela w Polsce nasiliła się po ostrzelaniu przez izraelską armię wolontariuszy organizacji humanitarnej World Central Kitchen. W wyniku ataku zginęło siedem osób, w tym Polak. Jakow Liwne mówił wtedy, że sprawa wymaga wyjaśnienia i unikał złożenia oficjalnych przeprosin za to wydarzenie. Skrytykował go wtedy m.in. minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz. - Jeśli nie będzie zadośćuczynienia, nie będzie wyjaśnienia sprawy, nie będzie międzynarodowego śledztwa, nie będzie pochylenia głowy, to trudno mówić o normalnych relacjach. To jest okropne co wyrabia pan ambasador. Widać, że nie przyszła żadna refleksja, że buta i arogancja jest u pana ambasadora na pierwszym miejscu. To jest kompletnie nie do przyjęcia. I to jest nasze wspólne stanowisko, myślę, że nie tylko rządu i koalicji rządowej, ale wszystkich Polaków i pragniemy je jasno i wyraźnie powiedzieć - mówił. Do sprawy odniósł się wtedy również Szymon Hołownia, który mówił, że "osobiście podziela zdanie tych, którzy skłaniają się dziś ku tezie, że jednym z największych problemów naszych relacji z Izraelem jest dzisiaj nie Izrael, tylko pan ambasador Izraela, jego słowa i jego postawa". - Ocena działań pana ambasadora jest krytyczna - dodawał. Podkreślał, że oczekujemy od niego słowa "przepraszam". W ostatnich dniach głośno było i innej sprawie z udziałem ambasadora Izraela. Jakow Liwne zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym wspomniał o "komorach gazowych w Polsce". Na jego słowa błyskawicznie zareagował wtedy rzecznik polskiego MSZ. Więcej na ten temat TUTAJ. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!