Barierki, które niedawno pojawiły się w urzędzie, nie spodobały się parlamentarzyście. Jak tłumaczy rzecznik wojewody Martyna Kolemba-Gaschka, osoby wchodzące do gmachu proszone są o podanie imienia i nazwiska, a następnie otrzymują kartę gościa. Nowe zasady nie spodobały się parlamentarzyście, dlatego zniszczył jedną z barierek. Sanocki twierdzi, że jego zachowanie było formą protestu. - Tego nigdy nie było. Za Stalina tego nie było, za Hitlera tego nie było w tym urzędzie - to jest budynek, który Hitlera pamięta - tak parlamentarzysta usprawiedliwiał swoje zachowanie w rozmowie z RMF FM. Policjanci potwierdzają, że interweniowali w urzędzie, a posła zwolnili po pokazaniu przez niego legitymacji. Sprawę zniszczenia bramki wyjaśnia prokurator. Grzegorz Kwolek