Błochowiak zeznawała przed komisją hazardową w sprawie przebiegu prac w Sejmie nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych za czasów rządów SLD. Projekt ten zakładał, że podatek od gier na automatach o niskich wygranych miał być zryczałtowany i wynosić 200 euro miesięcznie od jednego automatu. Jednak w trakcie prac sejmowej podkomisji zgłoszona została poprawka zmniejszająca podatek z 200 do 50 euro. Nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, kto był autorem tej poprawki - w tzw. białej księdze dotyczącej prac nad tą nowelizacją są dokumenty, które wymieniają w tym kontekście albo Anitę Błochowiak (SLD), albo Zbigniewa Chlebowskiego (PO). Ostatecznie Sejm uchwalił tzw. kroczący podatek od automatów o niskich wygranych (rósł od poziomu 50 euro w 2003 r. do 125 euro w 2006 r.). Błochowiak w swojej swobodnej wypowiedzi przekonywała, że dowodem, iż to Chlebowski złożył do projektu poprawkę zmniejszającą podatek do 50 euro, są dokumenty resortu finansów, które powstały na postawie posiedzenia podkomisji pracującej nad zmianami w ustawie hazardowej w 2002 r. Na tym posiedzeniu - 25 września 2002 r. - poprawki były zgłaszane ustnie. Błochowiak relacjonowała, że następnie na posiedzeniu komisji "Przedsiębiorczość, Rozwój, Praca", na którym była głosowana ta poprawka, nie było Chlebowskiego. - Ta poprawka uzyskała większość i przeszła - mówiła. - Wiedziałam z materiałów, z analiz, które do mnie wpływały, że podatek 200 euro przy wprowadzeniu na rynek tego (automatów o niskich wygranych) jest zbyt wysokim podatkiem - dodała. Tymczasem Chlebowski podczas zeznań przed komisją zaprzeczył, by był autorem tej poprawki i wskazał Błochowiak. Chlebowski mówił, że na posiedzeniu podkomisji we wrześniu 2002 r. "wśród tego zestawu wszystkich poprawek była jedna poprawka pani poseł Anity Błochowiak, zmniejszająca ryczałt z 200 euro na 50 od jednego automatu". Zaznaczył, że potwierdził to pracownik biura legislacyjnego Sejmu. Jarosław Urbaniak (PO) pytał Błochowiak, czy zamieszanie, które pojawiło się w czasach rządów SLD wokół poprawki zmniejszającej podatek od automatów o niskich wygranych, miało na celu odwrócenie zainteresowania opinii publicznej od spraw dużo ważniejszych - samej legalizacji tych automatów i wprowadzenia na rynek polski wideoloterii. Posłanka odpowiedziała, że nie umie odpowiedzieć na to pytanie. - Przy moim nazwisku wszyscy skupiali się na tej jednej poprawce. (...) Jeśli chodzi o legalizację automatów o niskich wygranych (...), to jest to kwestia ideologii. Moim zdaniem (...) najlepiej jest, aby państwo sprawowało nadzór i kontrolę nad tym rynkiem, niż tak, jak miało to miejsce wcześniej, przed 2003 rokiem, kiedy automaty stały wszędzie i mafia je kontrolowała i nadzorowała - powiedziała posłanka. Urbaniak dopytywał też o aktywność lobbystów w czasie prac nad projektem nowelizacji ustawy. Jak zaznaczyła Błochowiak, 25 września (2002 r.) na posiedzeniu podkomisji było 5 posłów oraz 8 innych osób, w tym 4 z resortu finansów oraz mecenas Marek Żółtko (którego, jak powiedziała, nie zaliczyłaby do lobbystów). - Było trzech lobbystów - mówiła. Dodała, że oprócz 13 osób w spotkaniu mogły uczestniczyć 1-2 osoby, które nie wpisały się na listę obecności. Błochowiak mówiła też o spotkaniu 22 stycznia 2003 r., które zorganizował szef kancelarii premiera w rządzie Leszka Millera Marek Wagner. W spotkaniu tym, obok posłanki, uczestniczyli: poseł SLD Marek Wikiński, ówczesny wiceminister finansów Wiesław Ciesielski oraz poseł PSL z sejmowej komisji Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca Jan Kubik. Tam - według relacji Wagnera - padła propozycja, by ustanowić stawkę progresywną: począwszy od 50 euro miesięcznie od jednego automatu, podwyższając ją co roku. Tę relację Wagnera potwierdziła w środę Błochowiak. Jak zeznała, przedstawiła na tym spotkaniu swoją opinię, że stawka 200 euro jest zbyt wysoka, choć jednocześnie stawka 50 euro jest zbyt niska. Zeznała, że spotkanie odbyło się m.in. dlatego, że klub PSL zapowiadał zgłoszenie w czasie drugiego czytania projektu noweli w Sejmie poprawki obniżającej podatek od automatu do 50 euro. Dodała, że nie było też jasne stanowisko PO w tej sprawie. Jak mówiła, było więc możliwe, że stawka 50 euro mogłaby zostać przyjęta, co - podkreśliła - było dla rządu niedopuszczalne. Błochowiak wyjaśniała, że celem spotkania było wypracowanie stanowiska, które mogłoby uzyskać większość parlamentarną i "zapewniło wystarczające dochody do budżetu państwa".