Po głosowaniu posłowie PO opuścili salę, ale powrócili po blisko dwóch godzinach. Jak powiedziała Ewa Kopacz (PO), nieobecność była spowodowana tym, że posłowie chcieli podjąć w klubie decyzję co do dalszego postępowania. Dodała, że Platforma w toku prac w komisji postanowiła zgłaszać indywidualne poprawki. Zasadniczą częścią przygotowanego przez PO pakietu poprawek jest zastąpienie Narodowego Funduszu Zdrowia (z centralą i 16 oddziałami wojewódzkimi) szesnastoma samodzielnymi Regionalnymi Funduszami Zdrowia. PO postuluje też m.in. zrównanie dostępu do świadczeń zdrowotnych dla służb mundurowych i zwykłych pacjentów oraz likwidację przywilejów dla VIP-ów w ochronie zdrowia. SLD apelował do PO o niestosowanie szantażu: albo sejmowa Komisja Zdrowia przyjmie wszystkie poprawki PO, albo ugrupowanie to będzie głosować przeciwko ustawie zdrowotnej. - Mamy dwa bloki poprawek: Platformy i uzgodniony z rządem, zgłoszony dzisiaj przez SLD. Te dwa pomysły miały się spotkać i być początkiem szukania kompromisu - powiedziała wiceszefowa klubu SLD Małgorzata Ostrowska. - Szukając porozumienia, nie możemy się zgodzić na formułę: albo wszystkie poprawki, albo nic. Szef klubu PO Jan Rokita powiedział dziennikarzom, że Platforma niczego nie narzuca, tylko powiada: albo nasze idee są akceptowane i jesteśmy gotowi popierać ustawę, albo SLD i komisja zdrowia nasze idee uważają za złe. - Wtedy proszę nie oczekiwać od nas poparcia dla tej ustawy. To jest stanowisko wypływające ze zdrowego rozsądku - podkreślił. Posłanka Sojuszu oceniła, że propozycje PO w wielu punktach wracają do tego, co było przyczyną koniecznych zmian. - Ta karetka reanimacyjna, o której mówi PO, jest - według nas - "rekaretką" i powrotem m.in. do kas chorych - zaznaczyła Ostrowska. Jej zdaniem, pomiędzy obydwoma pakietami poprawek punktów zbieżnych jest sporo. - PO poza powrotem do starych kas chorych żadnej rewolucji nie proponuje - dodała. - Pola do rozmowy są. Rząd, nie chcąc wylewać dziecka z kąpielą, chce zmodyfikować centralnie zorganizowaną strukturę - wyjaśniała. - Dać większe uprawnienia poszczególnym oddziałom funduszu zachowując jednak strukturę centralną po to, by m.in. prowadzić w lepszy sposób monitoring, także nad przepływem środków - dodała. Ostrowska podkreśliła także, że nie należy podsycać wojny na tle tej ustawy, tylko szukać rozwiązań idących w kierunku polepszenia rozwiązań w systemie ochrony zdrowia. Według wiceszefowej klubu SLD, rząd wychodząc naprzeciw propozycjom, z wielu wcześniejszych zapisów się wycofał, "więc pole do uzyskania dobrego aktu prawnego jest bardzo duże". Obecny na konferencji członek komisji zdrowia Zbigniew Podraza (SLD) zwrócił uwagę, że poprawki złożone przez PO są źle zaadresowane - projekt skierowano do szefowej komisji Barbary Błońskiej-Fajfrowskiej (UP), ale pominięto jeden człon jej nazwiska. Pomyłka nastąpiła także w tytule ustawy, do której złożono poprawki. - To świadczy, że projekt był pisany na kolanie - uważa poseł. Podkreślił także, że ustawa zawiera artykuły, co do których nie ma przedstawionych konsekwencji, brak jest przepisów dostosowawczych. Belka: niech PO stanie na czele resortu - Jeśli Platforma Obywatelska chce pomóc w reformie zdrowia, zgłaszając swe propozycje rozwiązań w nowej ustawie o świadczeniach zdrowotnych, to konsekwencją tego byłoby, gdyby zaproponowała kogoś do kierownictwa ministerstwa zdrowia - uważa premier Marek Belka. Premier powiedział dziennikarzom, że jest "otwarty" nawet w sprawie stanowiska sekretarza stanu. - Taka osoba mogłaby koordynować wprowadzanie tej reformy - ocenił. - Pomysł - z całym szacunkiem dla autorów tego rodzaju pomysłów - że SLD i PO mają współrządzić państwem, jest pomysłem, który mógł się zrodzić wyłącznie w szpitalu dla umysłowo chorych - tak na te słowa zareagował Rokita. Według niego, od premiera "można by wymagać więcej konsekwencji". - Jeszcze wczoraj do ministerstwa zdrowia powołuje najbardziej skompromitowanych ludzi Mariusza Łapińskiego, dzisiaj - proponuje stanowiska w ministerstwo zdrowia Platformie Obywatelskiej. To, niestety, nie wygląda na poważną politykę - ocenił. Polityk PO podkreślił, że "wbrew wyobrażeniu premiera", Platforma stara się być poważną partią i nie prowadzi - jak to określił - "agencji wynajmu polityków do pomocy lewicowemu rządowi". Pomysł Belki podoba się Ostrowskiej. Jej zdaniem, to bardzo dobry test na to, czy Platforma faktycznie "chce poczuć odrobinę odpowiedzialności" i traktuje poważnie kwestie związane z ustawą zdrowotną, czy "tylko wykorzystuje to do szermowania politycznego". - Jeśli chcą wziąć współodpowiedzialność za naprawianie służby zdrowia, to powinni rozważyć taką propozycję - powiedziała. Oceniając wystąpienie Platformy, Belka powiedział, że nie podoba mu się jego ton. - Zresztą nie pierwszy raz w wystąpieniu Platformy tego rodzaju ton ultymatywny ma miejsce. Wydaje mi się, że potem Platforma musi się rakiem z tego wycofywać. Bardzo niedobre taktycznie posunięcie - skomentował. Pozytywnie ocenił natomiast sam fakt sformułowania poprawek. Według Belki, znaczna ich część "idzie w tym samym kierunku, co propozycje rządowe, chociaż czasami inaczej nazywane". - Ultimatum odrzucamy, natomiast wiele poprawek przyjmujemy - podsumował premier. UP nie zgadza się na dyktat Unia Pracy protestuje przeciwko złożonej przez PO deklaracji - napisał wiceprzewodniczący UP Bartłomiej Morzycki w oświadczeniu. UP uważa za "niedopuszczalne stawianie sprawy w charakterze ultimatum", a deklarację lidera PO określa jako "niedobry precedens". "Unia Pracy deklaruje swój stanowczy sprzeciw wobec takich metod działania. Jesteśmy gotowi do debaty nad każdą propozycją, jednakże nie zgodzimy się na dyktat" - czytamy w oświadczeniu. Morzycki zwraca jednak uwagę w oświadczeniu, że PO jest świadoma, iż nieuchwalenie ustawy zdrowotnej może mieć poważne konsekwencje. "Tym trudniej zrozumieć, jak partia deklarująca się partią odpowiedzialną, może składać propozycje godzące w demokratyczny charakter publicznej debaty(...). Platforma Obywatelska musi wybrać, czy opowiada się za demokracją, czy dyktatem" - napisał.