Wpis "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso" autorstwa Kołakowskiej pojawił się w maju 2016 r. na jednym z portali społecznościowych jako komentarz do zdjęcia przedstawiającego posłankę PO drącą kartkę z treścią projektu uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Podczas debaty sejmowej Pomaska oceniła, że przygotowany przez PiS tekst jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. "Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób" - powiedziała, drąc kartkę. Po ukazaniu się wpisu Kołakowskiej, na skutek zawiadomienia złożonego przez posłankę PO, Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście badała, czy wpis znieważył ją jako człowieka i posłankę oraz czy był nawoływaniem do popełnienia przestępstwa w postaci naruszenia nietykalności cielesnej Pomaskiej. "Wyrażenie dezaprobaty" jedyną intencją autorki wpisu Prokuratura umorzyła śledztwo uznając, że do popełnienia żadnego ze wspomnianych czynów nie doszło. "Za zniewagi mogą zostać uznane wszelkie uwagi stanowiące inwektywy, skrajnie deprecjonujące porównania, ubliżające określenia i nazwy, wyrażenia przybierające postać wulgaryzmów powiązanych bezpośrednio z osobą znieważaną. Należy zauważyć, ze w przedmiotowej sprawie - poza stwierdzeniem ogólnie negatywnego i pogardliwego wydźwięku wypowiedzi Anny Kołakowskiej - elementy takie nie występują" - napisano w uzasadnieniu prokuratorskiej decyzji. Prokuratura uznała też, że intencją Anny Kołakowskiej "było wyłącznie wyrażenie dezaprobaty, a nie faktyczne skłonienie kogokolwiek do ataku na pokrzywdzoną". Zapowiedź odwołania Łukasz Bejm z Biura Poselskiego Agnieszki Pomaskiej, który poinformował w środę media o umorzeniu postępowania dodał, że Pomaska postanowiła zaskarżyć decyzję prokuratury do sądu. Śledczy z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście już raz zajmowali się sprawą wpisu Kołakowskiej. Tuż po tym, jak radna PiS zamieściła swój wpis, przedstawiciele Platformy zawiadomili prokuraturę, że radna mogła popełnić przestępstwo polegające na publicznym nawoływaniu do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Pod koniec ub.r. śledczy postępowanie umorzyli, uznając, że nie doszło do publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa, polegającego w tym przypadku na "zastosowaniu przemocy w postaci naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonej z powodu jej przynależności politycznej". Pomaska złożyła zażalenie na tę decyzję do sądu, który przyznał jej rację, i prokuratura ponownie badała sprawę. Tym razem także pod kątem publicznego nawoływania do naruszenia nietykalności cielesnej Pomaskiej jako osoby prywatnej oraz znieważenia jej - jako osoby prywatnej i posłanki. Kołakowska: Wpis nawiązywał do sytuacji z czasów okupacji Z powodu wpisu Pomaska wytoczyła też Kołakowskiej cywilny proces, w którym żąda od niej przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na rzecz kampanii HejtStop, której celem jest walka z mową nienawiści m.in. w internecie. Postępowanie ruszyło 7 czerwca, ale zostało odroczone do 17 lipca. "Odraczając proces, sąd daje w ten sposób czas obu stronom na dojście do porozumienia oraz przemyślenie całej sprawy" - powiedziała 7 czerwca sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku Maria Kliszcz. W rozmowie z PAP Kołakowska wyjaśniała, że jej wpis "nawiązywał do sytuacji z czasów okupacji, gdy kobiety, które publicznie występowały przeciwko państwu polskiemu i obnosiły się z kolaboracją z okupantem, były w taki sposób traktowane". "Oczywiście nie można tego odbierać jako nawoływanie do ogolenia głowy pani Pomasce. Natomiast jest to wyraźne wskazanie, że jest to zachowanie, które można w taki sposób oceniać, jak oceniali to ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę w czasie okupacji" - mówiła Kołakowska.