Posłuchaj wywiadu: Konrad Piasecki: Jak długo będziemy czekać na wznowienie akcji ratunkowej w "Halembie"? Paweł Poncyliusz: Około półtorej godziny potrzeba, żeby stężenie metanu spadło i by ratownicy mogli wrócić pracy. Takie informacje otrzymałem z Kompanii Węglowej. Czy są jakiekolwiek przesłanki, to tego, żeby mieć nadzieję, by mieć wiarę w to, że tym 15 górnikom udało się jednak przeżyć ten wybuch? Przypadek górnika z kopalni "Halemba" sprzed roku, który wytrzymał ponad 100 godzin na dole każe nam wierzyć w to. Myślę, że sytuacja każe nam też się modlić i mieć nadzieję. A to wiara irracjonalna, czy są jakiekolwiek racjonalne przesłanki? To są tak skrajne warunki geologiczne, naturalne, że może się tu zdarzyć wszystko, każdy cud. Wybuch metanu, zawalenie się chodnika, fakt, że był to chodnik już nieużywany i nie był tam ciężkiego sprzętu, za którym górnicy mogliby się schronić, za którym mogliby się ukryć - to wszystko sprawia, że musimy być przygotowani na dramatyczne, bardzo ponure wieści z Halemby. Tam nie ma problemu zawalenia się chodnika - przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo - tam mieliśmy do czynienia z temperaturą około 1000 stopni. Czyli ci górnicy, którzy zginęli są ofiarami wybuchu pożaru, a nie ofiarami zasypania? Te ciała, które zostały odnalezione, te 8 ciał w chodniku wentylacyjnym oznacza, że ci górnicy uciekali z rejonu, gdzie pokazał się metan w dużym stężeniu. To oznacza również, że górnicy zastosowali się do wszelkich procedur odnośnie metanowości. Czujniki pokazały metan i ostrzegły, że muszą się z tego rejonu wycofać. Problem polega na tym, że części z nich się nie udało wycofać na bezpieczne pozycje. Ale górnicy z Halemby mówią, że w kopalni świadomie lekceważono bezpieczeństwo, było wiadomo już od dawna. Te czujniki metanowe zawsze wskazywały w tym chodniku niebezpieczeństwo, a mimo to wysyłano tam ludzi. To są bardzo ważne informacje, przyjmuję je z pokorą i z rozwagą. Kłopot polega na tym, że jak się rozmawiało z władzami WUG-u, oni twierdzili, że nie ma takiej możliwości. I pewnie komisja w ciągu najbliższych miesięcy potwierdzi bądź nie potwierdzi zarzutów, o których pan w tej chwili mówi. Dla mnie zaskakujące jest to, że ktokolwiek z górników mówi o tym, że fałszuje się dokumentację i że oni w tym biorą udział - że sami podstawiają czujniki do przewodów wentylacyjnych, żeby to stężenie metanu nie było zbyt wysokie. Przecież oni tak naprawdę decydują o własnym życiu. Jeżeli oni biorą udział w tym fałszerstwie, to oni sami tak naprawdę skazują się na zagrożenie życia. Pan zna przypadki, kiedy chciwość przesłania zdrowy rozsądek? Troskę o własne życie, własne bezpieczeństwo? Chciwość polegająca na tym, że chce dostać kolejna wypłatę jest inną chciwością niż jeśli ktoś kradnie milion dolarów. Rozmawiałem z nowym szefem Wyższego Urzędu Górniczego i prosiłem go zaraz po mianowaniu, by czym prędzej przejrzał sytuacje w kopalniach, poziom bezpieczeństwa - to jest też kwestia eksploatacji na tzw. podpoziomach, czyli pokłady węgla eksploatowane są poniżej dna szybu wentylacyjnego lub transportowego. To też jest niestety patologia, która w wielu kopalniach ma miejsce. I często się to robi po to tylko, żeby uspokoić sytuację społeczną - jeśli wyłączymy jakiś pokład z eksploatacji, to oznacza, że mniej górników jest potrzebnych. Jeśli okaże się że w "Halembie" świadomie lekceważono zasady bezpieczeństwa? Kto będzie za to odpowiedzialny? Kto poniesie za to odpowiedzialność? Prawda jest taka, że głównym odpowiedzialnym jeśli chodzi o eksploatację jest zazwyczaj inżynier, główny inżynier i dyrektor kopalni. Często to są dwie osoby z uprawnieniami górniczymi. I to te osoby są odpowiedzialne za bieżącą eksploatację. Będziemy dociekać tego, kto zawinił, czy to jest tylko i wyłącznie sprawka natury, czy jest to również zaniedbanie ze strony ludzi. Panie ministrze, ale ten chodnik nie był już eksploatowany. Dlaczego tak naprawdę trzeba było wysyłać tam ludzi? I to aż tylu ludzi? Ta ściana została wyłączona z eksploatacji w Lutym. Parę miesięcy spotykały się komisje na poziomie kopalni. Do komisji zapraszano ekspertów od wentylacji i ostatecznie zdecydowano, że można do tego chodnika wrócić po to tylko, aby zabrać stamtąd sprzęt. A czy ten sprzęt jest na tyle cenny, żeby narażać życie ludzi? Na pewno dla życia ludzi nie jest on taki cenny. Natomiast Komisja stwierdziła, że pod pewnymi rygorami bezpieczeństwa pewnych procedur można wrócić na ten chodnik i zlikwidować urządzenia. I to, że właśnie byli tam ratownicy, to, że 5 osób z dozoru górniczego jest ofiarami tego wypadku - jeszcze zobaczymy, czy to są ofiary na zdrowiu, czy również życiu - to oznacza, że tam ta praca odbywała się pod szczególnym nadzorem. Czy ministerstwo gospodarki myśli o zamknięciu Halemby? Bo to, że ta kopalnia jest niebezpieczna wiemy już od wielu lat. Nie na każdym pokładzie jest takie samo niebezpieczeństwo. Ale faktem jest, że na przykład jedna z kopalni z dużym zagrożeniem metanowym, kopalnia Silesia jest w planach do zamknięcia i kiedy Kompania Węglowa proponuje zamknięcie, przeniesienie górników na inne kopalnie, powstaje opór społeczny i górnicy nie chcą się na to zgodzić. O zamknięciu Halemby nie myślicie? Na razie za wcześnie, żeby cokolwiek na ten temat powiedzieć. Ale może należałoby powiedzieć? Będziemy się zastanawiać, może niektóre pokłady są zbyt niebezpieczne, żeby je eksploatować. Dziękuję bardzo. Raport specjalny: Tragedia w kopalni