RPD co roku bada poziom społecznego przyzwolenia na zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci, który wprowadzono w Polsce w 2010 r. Jak wynika z tegorocznej edycji badania, w Polsce wciąż występuje społeczna akceptacja przemocy w wychowaniu, jednak poziom tej aprobaty jest zróżnicowany - wyższy lub niższy w zależności od formy przemocy. Wyższa akceptacja dotyczy "łagodniejszych" postaci przemocy, czyli tzw. klapsów (58 proc.), niższa "poważniejszej", czyli bicia dziecka - tzw. lania (32 proc.). Badania pokazują jednak, że przyzwolenie na stosowanie kar cielesnych w wychowaniu dzieci maleje - szybciej spada odsetek Polaków akceptujących klapsy - w stosunku do 2008 r. odnotowano 20 proc. spadek; mniej systematycznie i dynamicznie spada liczba osób aprobujących tzw. lanie - o 9 proc. od 2008 r. Około jedna czwarta Polaków uznaje bicie za właściwą metodę wychowawczą; autorzy badania podkreślają, że liczba się nie zmniejsza, a wręcz nieznacznie wzrasta. Jedna trzecia Polaków (34 proc.) uważa też, że stosowanie kar fizycznych jest wyłącznie prywatną sprawą rodziców. Jest to nieco mniej niż w 2014 r. (39 proc.), jednak wciąż więcej niż w 2011 r. (29 proc.). Nie należy się wtrącać? W sytuacji zetknięcia się z przemocą wobec dziecka w najbliższym otoczeniu (np. u sąsiadów), badani deklarowali przede wszystkim zachowania polegające na upewnieniu się, co się dzieje (34 proc.). Co dziesiąty badany (11 proc.) zadeklarował, że nie zrobiłby nic. Dwukrotnie więcej badanych (20 proc.) nic by nie zrobiło, gdyby do przemocy wobec dziecka doszło w miejscu publicznym. Powodem braku reakcji na przemoc jest najczęściej hołdowanie zasadzie, iż nie należy się wtrącać w sprawy innych. Ponad połowa badanych rodziców (54 proc.) przyznała, że zdarzyło im się dać dziecku klapsa. Do bicia dziecka pasem lub innym przedmiotem przyznało się 7 proc. rodziców; 10 proc. przyznało, że dawało dziecku lanie. Do innych form przemocy, takich jak karmienie na siłę albo szarpanie i potrząsanie przyznało się 14 proc. rodziców. Natomiast większość rodziców (67 proc.) przyznała się do krzyczenia na dziecko; a do wyzywania dziecka - 12 proc. Częściej do przemocy w wychowaniu przyznawali się rodzice: z niższym wykształceniem, posiadający kilkoro dzieci, negatywnie oceniający swoją sytuację materialną. Wyraźny jest też związek pomiędzy stosowaniem przemocy w wychowaniu, a jej doświadczaniem we własnym dzieciństwie. Klapsy nie są postrzegane jako bicie W ocenie autorów badania wciąż zbyt mało osób wie o istnieniu prawa zakazującego bicia dzieci. Na pytanie, czy badany zgadza się ze stwierdzeniem, że bicie dziecka jest niezgodne z prawem, odpowiedzi "zdecydowanie tak" udzieliło 32 proc., co oznacza niewielki spadek w stosunku do ubiegłych lat (w 2012 r. - 39 proc., w 2014 r. - 35 proc.). Również odsetek badanych odpowiadających "raczej tak" minimalnie spadł od zeszłego roku (z 41 proc. do 40 proc.). Autorzy badania wskazują, że wiedza o tym, iż bicie dziecka jest niezgodne z prawem nie zmniejsza aprobaty klapsów, co oznacza przede wszystkim, iż klapsy nie są spostrzegane jako bicie dziecka. Tegoroczne badania zrealizował TNS Polska, na reprezentatywnej próbie 1017 dorosłych Polaków, w dniach 4-9 września. Zakaz bicia dzieci wprowadzono w znowelizowanej w 2010 r. ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Na jej mocy dodano do Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego artykuł stanowiący, że osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.