"W ubiegłym roku też przeprowadzono sanitarny odstrzał dzików. A ASF jak się rozwijał, tak się rozwija" - mówi na łamach "Kuriera Lubelskiego" Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka. W akcję mają być zaangażowani nie tylko myśliwi, ale też żołnierze, policjanci i strażacy - czytamy. Gazeta przypomina, że od początku roku w regionie odnotowano już 44 ogniska wirusa, choć w ubiegłym tygodniu mówiło się o 38. Sytuacja jest na pewno gorsza od tej sprzed roku. "W całym ubiegłym roku mieliśmy 584 'dodatnie' dziki" - mówi wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Piotrowski. Chodzi o takie, u których stwierdzono ASF, zarówno wśród padłych, jak i odstrzelonych zwierząt. "W tym roku już teraz mamy ich ponad 600" - dodaje Piotrowski. Dlatego wojewoda lubelski Lech Sprawka wydał rozporządzenie o odstrzale 5178 dzików. W tym 25 - w Poleskim i 22 w Roztoczańskim Parku Narodowym. "Odstrzał to nie jest żadna metoda. Dziki nie przychodzą do chlewni i nie kichają na świnie. ASF przenoszą ludzie, w tym także myśliwi. Dlatego jedyną skuteczną metodą jest stosowanie się do zasad bioasekuracji" - uważa Krzysztof Gorczyca.