To jeden z najgorszych wskaźników w UE. Gorsza sytuacja panuje tylko w Słowacji (41 proc.) i na Łotwie (37 proc.). Ogólnie odsetek osób, których nie stać na posiłek mięsny przynajmniej raz na dwa dni, jest znacznie wyższy w nowych niż w starych krajach członkowskich. Komisja Europejska uznała te dane za "niepokojące". Po pierwsze dlatego, że według Światowej Organizacji Zdrowia posiłek mięsny co dwa dni to jedna z podstawowych potrzeb współczesnego człowieka. Po drugie zaś dlatego, że według szczegółowych danych, na taki "przyzwoity" posiłek nie stać także osób, które zarabiają powyżej 60 proc. przeciętnego krajowego wynagrodzenia. Według KE, 60 proc. to pułap biedy albo zagrożenia biedą. KE tłumaczy, że zarobki poniżej tego progu uniemożliwiają pełne uczestnictwo w życiu społecznym, gospodarczym i kulturalnym - stąd mowa o tzw. wykluczeniu, które jest pojęciem szerszym niż bieda. Według raportu blisko dwie trzecie Polaków, których nie stać na mięso, zarabia powyżej krytycznego progu 60 proc. Z raportu, który podsumowuje dane z roku 2005, wynika także, że niemal co czwartego Polaka nie stać na samochód (na Łotwie 38 proc. ludności), zaś ok. 6 proc. - na telefon, kolorowy telewizor albo pralkę (dla porównania - na Litwie i Łotwie 16 proc.). Celem raportu KE jest analiza, na ile kraje "27" zapewniają równe szanse swoim obywatelom. Przykładem może być dostęp do wyższego wykształcenia. Raport potwierdza oczywiście, że dzieci rodziców z wyższym wykształceniem mają większe szanse na ukończenie studiów niż ich koledzy - dzieci rodziców z wykształceniem podstawowym. Między krajami członkowskimi występują jednak znaczne różnice. W Niemczech, a także Finlandii, Wielkiej Brytanii, Estonii, Szwecji i Holandii te szanse są dwa-trzy razy większe, podczas gdy w Polsce - blisko 10 razy (ale w młodszych grupach wiekowych jest tendencja spadkowa), zaś w Czechach - 11 razy. KE zauważa, że poziom wykształcenia jest ściśle powiązany z groźbą bezrobocia, wysokością zarobków i ogólnym poziomem życia. Tymczasem schemat "syn szewca będzie szewcem, a syn menedżera - menedżerem" grozi utrwaleniem wykluczenia społecznego w kolejnych pokoleniach, a w skali kraju - nierówności społecznych. Z raportu wynika, że w 2004 roku 22 proc. mieszkańców UE, czyli ok. 100 mln osób, musiało sobie radzić z zarobkami poniżej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w UE. W statystykach KE uwzględnia różnice w sile nabywczej w poszczególnych krajach, stosując wskaźnik Purchasing Power Standard (PPS), oparty na dochodzie narodowym brutto w przeliczeniu na mieszkańca. Najwięcej takich ubogich osób mieszka oczywiście w nowych krajach członkowskich UE, ale okazuje się, że zaskakująco wysoki jest odsetek w bogatych krajach starej UE: 11 proc. z nich mieszka w Hiszpanii, 9 proc. we Włoszech, zaś 7 proc. w Niemczech. Na Polskę, która jest największym z nowych krajów członkowskich, przypada 29 proc. osób, które żyją poniżej unijnego progu ubóstwa, i aż 40 proc. wszystkich obywateli UE zarabiających poniżej 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia w UE, z uwzględnieniem siły nabywczej złotego.