Nadal jednak odkrywane są nowe miejsca, gdzie pochowani są żołnierze. Michał Jagiełło z urzędu marszałkowskiego w Łodzi w rozmowie przypomniał, że po wybuchu I wojny światowej Łódź i jej okolice stały się miejscem krwawej bitwy, znanej jako "operacja łódzka". Bitwa toczyła się od 11 listopada do 6 grudnia 1914 r. i jest uznawana przez historyków za najkrwawszą bitwę manewrową I wojny światowej.Brało w niej udział ponad 600 tys. żołnierzy, zginęło ok. 200 tys. - 110 tys. żołnierzy armii rosyjskiej, 90 tys. z armii niemieckiej i austriackiej, w tym bardzo wielu Polaków, którzy walczyli we wszystkich trzech armiach przeciwko sobie. Statystycznie, w ciągu trzech tygodni trwania operacji, życie traciło dziennie 10 tys. żołnierzy. Walkami była objęta ponad połowa obecnego województwa łódzkiego; toczyły się na terenie 93 spośród 177 gmin regionu - poczynając od linii Warty, poprzez Łęczycę, Łowicz, Piotrków Tryb., południe województwa aż do granicy z obecnym woj. świętokrzyskim. Cmentarze lokowano najczęściej w pobliżu miejsc, gdzie ginęli żołnierze. Wybierano miejsca na skraju lasów, na wzniesieniach i widocznych punktach, do których łatwo było trafić. Po zakończeniu I wojny światowej szczątki przenoszono na zbiorcze cmentarze. Na największych, m.in. w Wiączyniu Dolnym, Poćwiardówce Pustułce czy Gadce Starej pochowanych jest po kilka tysięcy ciał. Jagiełło zwrócił uwagę, że nadal trudno ustalić dokładną ich liczbę. Jako przykład podał cmentarz w Pustułce, gdzie w trakcie prac porządkowych odkryto betonową płytę z napisem "1100 żołnierzy rosyjskich". Niemal na każdej nekropolii można odnaleźć nazwiska poległych Polaków, którzy walczyli w zwaśnionych armiach. Po 1945 roku likwidowano wojenne cmentarze jako cmentarze niemieckie. Okoliczna ludność często traktowała je jako "składnica materiałów budowlanych". Te nekropolie, które były w lasach popadały w całkowite zapomnienie. Dopiero po 1989 roku podjęto pierwsze próby ich ratowania. Najpierw robili to społecznicy, pasjonaci historii, później włączyły się władze gmin i powiatów. W sprzątanie cmentarzy zaangażowali się nawet żołnierze Bundeswehry, którzy m.in. oczyszczali cmentarz w Pustułce-Witkowicach czy w Poćwiardówce. Jak mówi Jagiełło "większość cmentarzy dopiero czeka na lepszy los". Przy tych, które już "odkryto" ustawiane są tablice informacyjne. Ostatnio taką tablicę postawiono przy cmentarzu w Gadce Starej. To dzięki niej "wiele osób dowiedziało się, że leżą tu żołnierze biorący udział w I wojnie światowej a nie w II wojnie światowej". Jako przykład takiego myślenia Jagiełło podaje leśne wzgórze w Gałkowie, gdzie pochowano blisko pół tysiąca żołnierzy 6 Dywizji Syberyjskiej. Przez lata okoliczni mieszkańcy nazywali to miejsce "górką Hitlera", bo myśleli, że są tam pochowani niemieccy żołnierze z II wojny światowej. Dopiero niedawno dowiedzieli się, że leżą tam ofiary I wojny światowej. Jagiełło przypomina, że sprzątanie cmentarzy ich "odnowa' jest elementem tworzenia przez tereny ośmiu województw ogólnopolskiego szlaku "Wschodnioeuropejskiego frontu I wojny światowej". Szlak - według jego pomysłodawców - ma stać się atrakcją turystyczną na skalę podobną jak francuskie Verdun. Urząd Marszałkowski w Łodzi wydał też mapę "Operacja łódzka 1914-1915". Cmentarze i mogiły", z której przy pisaniu tekstu skorzystał PAP.