Zażalenia szeroko otwierają furtkę do decyzji sądu, który może nakazać wszczęcie tego śledztwa na nowo. Każde z tych zażaleń złożonych przez osoby, które poczuły się zagrożone organizacją i przeprowadzeniem wyborów podczas epidemii, musi być zarejestrowane. Od prokuratora zależy, czy zostanie przyjęte. Jeśli nie, to musi zostać wydane zarządzenie w tej sprawie i dostarczone skarżącym. Na to zarządzenie można bezpośrednio wnieść zażalenie do sądu. Śledztwo dotyczyło narażenia na utratę zdrowia lub życia wielu osób, więc prawo do sprzeciwu wobec umorzenia ma praktycznie każdy. Jak ustalił nasz dziennikarz, wielu skarżących motywuje swe zażalenia stanem zdrowia i obawami o zakażenie koronawirusem w trakcie wyborów. Wśród osób, które złożyły zażalenia jest także osoba, na podstawie której zawiadomienia wszczęto śledztwo. Błyskawiczne umorzenie śledztwa Pod koniec kwietnia media poinformowały, że Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów wszczęła dochodzenie ws. wyborów prezydenckich 10 maja. Śledczy chcieli zbadać, czy ich organizacja w trakcie pandemii koronawirusa "sprowadza niebezpieczeństwo zagrażające zdrowiu i życiu wielu osób". Prokuratura powierzyła prowadzenie dochodzenia Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie, "za wyjątkiem czynności przewidzianej do wyłącznej kompetencji prokuratura". Po kilku godzinach od pojawienia się tej informacji prokuratura podała, że śledztwo umorzono. Prokuratura Krajowa wezwała z kolei do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Ewy Wrzosek, która zajmowała się dochodzeniem ws. wyborów. Śledztwo umorzyła prokurator, której nie było w pracy Jak informował Onet, śledztwo ws. wyborów zostało umorzone przez Edytę Dudzińską, zastępcę Prokuratora Rejonowego Warszawa-Mokotów. - Dodatkowy aspekt tej sprawy jest taki, że pani prokurator nie było wczoraj w pracy, więc chyba w trybie ekstraordynaryjnym, już po godzinach urzędowania, pojawiła się w prokuraturze i wówczas tę decyzję podjęła. To oznacza, że z tych trzech godzin, czas na podjęcie decyzji o umorzenie jeszcze bardziej się skrócił - mówiła Ewa Wrzosek. Prokurator dodała, że z czymś takim nie spotkała się "przez ponad 25 lat pracy". - Kiedy kończyłam pracę wszystkie dokumenty były jeszcze w prokuraturze rejonowej, nie zdążyłam ich nawet przesłać do prokuratury okręgowej. Bardzo chciałabym poznać uzasadnienie tej decyzji i dowiedzieć się, jaka była podstawa prawna tego działania - podkreślała. Krzysztof Zasada Adam ZygielCzytaj na RMF24.pl