Kontrowersyjny zapis znalazł się ostatnio w nowelizacji kodeksu cywilnego. Jeśli wejdzie w życie, dla wielu gmin może mieć takie znaczenie jak dla rynku medialnego słynny zapis "lub czasopisma" z afery Rywina. Zgodnie z projektem transport linowy ma być traktowany jak linie energetyczne czy sieci wodno-kanalizacyjne. Chodzi o tzw. ustanowienie służebności przesyłu. Na razie dotyczy ona inwestycji służących ogółowi mieszkańców. Na cudzym gruncie będzie można budować koleje linowo-terenowe, napowietrzne, gondolowe i krzesełkowe oraz wyciągi narciarskie. Przepis obejmie też infrastrukturę sportowo-rekreacyjną: hotele, trasy narciarskie, rowerowe, wspinaczkowe. Za wprowadzeniem zmian jest silne, nie tylko w Sejmie, lobby narciarskie. PO chce uchwalić nowelizację jeszcze przed Euro. "Koleje linowe nie mają nic wspólnego z zaspokajaniem bieżących potrzeb ludności" - uważa posłanka PiS Barbara Bartuś. "Mamy różne ekspertyzy prawne na ten temat" - przyznaje poseł Jerzy Kozdroń z PO, szef nadzwyczajnej podkomisji, który odpowiada za przygotowanie projektu. Gdyby takie przepisy obowiązywały przed 2008 r., znany z afery hazardowej Ryszard Sobiesiak nie musiałby nielegalnie wycinać pół hektara lasu należącego do Lasów Państwowych, by zbudować wyciąg w Zieleńcu. Realizując cel publiczny, miałby to zagwarantowane z mocy prawa. Właśnie w 2008 r. pojawił się projekt wprowadzenia takich przepisów. Wówczas znalazły się one w tzw. prawie szlaku przygotowywanym przez ministra Mirosława Drzewieckiego, znajomego Sobiesiaka. Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".