Zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Roman Kuzimski powiedział dziennikarzom, że przyczyną, dla której zrezygnowano w piątek z ponownego montażu pomnika, jest "bariera urzędnicza". "Urząd miejski nie wyraził zgody, twierdząc, że powinniśmy mieć zgodę. To jest dla nas zupełnie niezrozumiałe. Nie potrzebujemy takiej zgody, bo my nie stawiamy nowego pomnika, on był tylko w renowacji. Wystarczyło tylko go przejrzeć, zobaczyć, jakie są uszkodzenia, oszacować straty i postawić go z powrotem" - mówił działacz "S". Ciężarówka z zakładu kamieniarskiego z odlaną z brązu figurą ks. Jankowskiego przyjechała w piątek w okolice skweru, gdzie z pomnika kapłana pozostał kamienny cokół. "Miasto jest w sporze prawnym z nami, będziemy to sobie wyjaśniać. Nie chcemy robić tu awantury, panowie policjanci mówią, że jak nie ma zgody, to nie wpuszczą tu nikogo, więc ja uznałem, że czas wycofać samochód z pomnikiem" - wyjaśnił Kuzimski. Gdański magistrat poinformował w piątek, że ponowny montaż pomnika ks. Henryka Jankowskiego wymaga wcześniejszego zgłoszenia i zgody miejskiego Wydziału Urbanistyki i Architektury. "Zgłoszenia, o którym mowa, należy dokonać przed terminem zamierzonego rozpoczęcia prac budowlanych. Organ administracji architektoniczno-budowlanej w terminie 21 dni od doręczenia zgłoszenia może w drodze decyzji wnieść sprzeciw. Do wykonania robót budowlanych można przystąpić, jeżeli organ administracji architektoniczno-budowlanej nie wniósł sprzeciwu w tym terminie" - napisano w piśmie, które przekazano przedstawicielom społecznego komitetu. Zanim odstąpiono od ponownego montażu rzeźby przez kilkadziesiąt minut wokół cokołu trwały kłótnie, a chwilami przepychanki, między zwolennikami ks. Jankowskiego a kilkuosobową grupą manifestujących domagających się walki z pedofilią w Kościele Rzymskokatolickim. Na miejscu było kilkunastu policjantów. Demonstrujący mieli transparenty z napisami: "22.02.2019. Papież przeprasza, Solidarność stawia pedofilowi pomnik" i "Wierzymy ofiarom". "Dość antypolskich prowokacji, bojówki Sorosa, nie macie żadnej moralności, walczycie z Bogiem żywym" - wykrzykiwano do osób, które sprzeciwiają się obecności pomnika ks. Jankowskiego w Gdańsku Kuzimski zapowiedział, że pomnik wróci na swoje miejsce w innym terminie. "Nie będę mówił o konkretnej dacie, bo nie chcę tu inspirować tych ludzi, którzy zioną nienawiścią. Zrobimy to w spokoju, postawimy w odpowiednim momencie. Nie ma sensu robić tu takich jatek" - dodał wiceszef gdańskiej "S". "Ja tu przychodzę pod ten pomnik, żeby walczyć o prawdę. Nie można szkalować osoby, której nigdy w życiu nie udowodniono i nie postawiono żadnych zarzutów o czyny haniebne, jakimi jest pedofilia" - mówił Kuzimski. Dodał, że jest przeciwny innej lokalizacji pomnika. "To jest godne miejsce, nie widzę powodów, dla którego należy przesunąć go w inne miejsce" - ocenił. Obalenie pomnika W nocy ze środy na czwartek trzech aktywistów przewróciło pomnik ks. Jankowskiego stojący niedaleko kościoła św. Brygidy w Gdańsku. Film z tego zdarzenia udostępnił na portalu społecznościowym dziennikarz Tomasz Sekielski. Mężczyźni zostali zatrzymani przez policję i w piątek są przesłuchiwani przez prokuraturę. Na nagraniu widać, jak mężczyźni założyli najpierw na szyję figury pętlę, podważyli cokół i ciągnęli, aż pomnik upadł na przygotowane wcześniej opony samochodowe. Miały zapobiec zniszczeniu postumentu, bo, jak zadeklarowali aktywiści, ich "celem jest rozbicie fałszywego i ohydnego mitu Henryka Jankowskiego, nie zaś - materii jego pomnika". Na leżącym pomniku, który oddzielił się od cokołu, ale nie rozpadł, ułożyli strój ministranta i dziecięcą bieliznę. Miał to być symbol cierpienia molestowanych - według obalających pomnik - przez prałata dzieci. Cel akcji W kilkustronicowym manifeście przekazanym portalowi oko.press trzech mężczyzn napisało, że podjęli działanie, którego celem jest "symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego". Portal podał dane osobowe autorów manifestu i sprawców przewrócenia pomnika. Aktywiści wyjaśnili w tekście, że "w tym prostym fizycznym akcie (obalenie pomnika - PAP) wyraża się nasza kulturowa i obywatelska niezgoda na obecność w przestrzeni publicznej zła uosobionego, pogardy dla drugiego człowieka i jego uprzedmiotowienia, gwałtu na jego wolności i prywatności, terroru psychologicznego, braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar, wreszcie też - mowy nienawiści, jak również - bałwochwalczego kultu osób będących, jak Henryk Jankowski, nosicielami tych postaw oraz sprawcami podobnych czynów i zachowań". Z kolei w nocy z czwartku na piątek ktoś wymalował sprayem na cokole pomnika kapłana czerwoną farbą napisy: "Bądź za ofiarami", "Zło" i "Pedofil". Policja szuka sprawcy tego czynu. W grudniu 2018 r. w "Dużym Formacie", magazynie "Gazety Wyborczej", opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym kapelan Solidarności, wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku Henryk Jankowski został oskarżany m.in. o seksualną przemoc wobec nieletnich.