- W Małopolsce, na Podkarpaciu, w woj. świętokrzyskim i lubelskim zalewane są ponownie obszary, które zalane zostały podczas majowej powodzi. Wały nie wytrzymują w miejscach gdzie były uszkodzone i naprawiane - powiedział Frątczak. Jak dodał, opaski (które zastosowano w miejscach rozmycie wałów przez poprzednią falę - red.) powstrzymały jednak w pewnym stopniu wodę i rozmiar zniszczeń jest mniejszy.- W Małopolsce najtrudniej jest obecnie w miejscowości Szczucin i w jej okolicach. Woda przelała się przez wał i doszło do jego lekkiego rozmycia. Zalewanych jest osiem miejscowości, ewakuowano ok. 3 tys. osób - powiedział Frątczak. Zaznaczył, że problem nie dotyczy jedynie Wisły, ale i innych rzek tego rejonu - Dunajca, Popradu, Raby i ich dopływów. - Tereny te nadal zmagają się też z dużą ilością osuwisk. Kilka gmin zostało całkowicie odciętych od świata. Żywność i wodę można dostarczać mieszkańcom jedynie przy pomocy śmigłowców - dodał. Na Podkarpaciu najgorzej jest w rejonie Tarnobrzega. Ponownie doszło do zalania dzielnic na peryferiach miasta. - Na zagrożonych terenach mieszka ok. 3,2 tys. osób. Niewiele z nich zdecydowało się jednak na ewakuację - podkreślił Frątczak. Czytaj więcej: Dramat w Tarnobrzegu - trwa walka z żywiołem Z wielką wodą - jak zaznaczył zmaga się też Jasło. Jasło zalane wodą - zobacz zdjęcia! - Miasto doznało już poważnych zniszczeń - powiedział Frątczak. - Na trasie do przejścia granicznego w Barwinku utknęło kilkadziesiąt TIR-ów. Nie mogą przejechać z powodu rozmytej drogi. Zalane zostały też ponownie Ropczyce - dodał rzecznik. Trudna sytuacja jest także w woj. świętokrzyskim. - Woda przelewa się przez opaskę, wał zbudowany w miejscu przerwania poprzedniego. Obecnie skupiamy się na obronie huty szkła. W akcji bierze udział m.in. wojskowy śmigłowiec - powiedział rzecznik. Podobna sytuacja jest też w Zastowie Lubelskim, gdzie również woda przelewa się przez opaskę zbudowaną w miejscu wyrwy w starym wale. - Doszło też wczoraj do przesiąkania wału na warszawskiej Białołęce. Sytuacja jest jednak opanowana, wał został umocniony - dodał Frątczak. Jak podkreślił, sytuację utrudnia fakt, że wały są już nasiąknięte wodą i osłabione poprzednią powodzią. - Pocieszające jest to, że tym razem fala jest krótsza. Przechodzi jeden, dwa dni - powiedział. Kolejna fala wezbraniowa spokojniej przechodzi natomiast na Odrze. Poziomy wody są zdecydowanie mniejsze niż podczas poprzedniej fali powodziowej. - W sumie w akcjach na terenie całego kraju bierze udział ok. 17 tys. strażaków. Do województw najbardziej zagrożonych skierowano ratowników z innych rejonów kraju - powiedział Frątczak.