Polskie wnioski o ekstradycję zmorą W. Brytanii
Około 40 proc. wszystkich wniosków o ekstradycję składanych u władz brytyjskich na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) pochodzi z Polski i dotyczy trywialnych spraw.
Obciążają one policję niepotrzebną pracą, kosztują i "zapychają" system wymiaru sprawiedliwości - pisze poniedziałkowy "Guardian".
Od początku 2008 roku Polska złożyła 224 wnioski o ekstradycję, co wymagało korzystania z usług tłumaczy przy 311 okazjach.
Według Gary'ego Flooda z komórki ds. ekstradycji Scotland Yardu, w trybie ENA Polska złożyła m.in. wniosek o ekstradycję stolarza ściganego za kradzież, ponieważ wymontował drzwi w meblościance, za które klient mu nie zapłacił.
Inny przypadek dotyczył ścigania podejrzanego o kradzież deseru. Wniosek o ekstradycję wyszczególniał nawet jego składniki.
Zdaniem "Guardiana", w Polsce i innych nowych krajach UE powinno się wprowadzić system odsiewania tego rodzaju wniosków. Brak takiego systemu powoduje, iż metropolitalna policja Londynu ma nawał pracy. Raz na trzy tygodnie musi nawet wyczarterować specjalny samoloty wojskowy do przewiezienia podejrzanych do Polski.
"Polski system wymiaru sprawiedliwości wymaga postępowania sądowego w stosunku do każdego zarzutu karnego, bez względu na to jak by nie był trywialny" - zauważa Nicholas Evans, jeden z pięciu sędziów sądu magistranckiego londyńskiej gminy Westminster, rozpatrującego wnioski o ekstradycję w Anglii i Walii.
Według danych sądu, łączna liczba wniosków o ekstradycję sięgnie w tym roku 1000 i będzie ponad dwa razy wyższa niż w 2007 roku, a cztery razy wyższa niż w 2006 r. Niedobór w budżecie sądownictwa oceniany jest na 90 mln funtów.
W listopadzie zeszłego roku sąd okręgowy w Warszawie na wniosek IPN bezskutecznie jak dotąd wystąpił o wydanie 88-letniej stalinowskiej prokurator Heleny Wolińskiej na podstawie ENA. W innej głośnej sprawie - Zygmunta N., głównego oskarżonego w sprawie. Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) - prokuratura w Tarnobrzegu zabiegała o jego ekstradycję przez blisko dwa lata.
INTERIA.PL/PAP