Potwierdza to ppłk pil. Adam Kalinowski, dowódca PKW Orlik w rozmowie z portalem polska-zbrojna.pl. Jak mówi, "piloci zrobili zdjęcia, sprawdzili charakter jego misji i po wykonaniu zadania samoloty wróciły do miejsca dyslokacji". Rosyjski samolot - jak twierdzi polska-zbrojna.pl - nie miał włączonego transpondera. Nie było też odpowiedzi na wezwania. Jak się okazuje, nie była to jedyna taka interwencja w ostatnich dniach. Również w ubiegłym tygodniu, jeszcze przed tym incydentem, doszło do kolejnego, choć tym razem bez udziału polskich myśliwców F-16. Poinformowało o tym Ministerstwo Obrony Narodowej Litwy. Został wtedy przechwycony Ił-20, który leciał z Rosji do Kaliningradu. Przypomnijmy, że polski kontyngent pełni w Estonii misję "Baltic Air Policing" w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego zadaniem jest przede wszystkim przechwytywanie oraz eskorta samolotów wojskowych, które łamią zasady.