Po zakończeniu wojny w Iraku, w której polskie władze zdecydowanie poparły działania amerykańsko-brytyjskiej koalicji wiele polskich firm liczy na kontrakty na irackim rynku. Liczą na to także polscy producenci sprzętu medycznego. Sytuacja naszej służby zdrowia nie jest najlepsza. Za sprzęt płaci się zazwyczaj z wielomiesięcznym opóźnieniem i wielu producentów stoi na krawędzi bankructwa. Konieczne są nowe rynki zbytu, stąd pomysł powołania konsorcjum. - Mamy większą siłę przebicia, oferując kompleksowe wyposażenie. Pojedynczych sprzętów nikt nie bierze pod uwagę - mówi Anna Misiurek-Szakicka, przedstawicielka konsorcjum. Każda firma przygotuje dokładną ofertę tego, co może wyprodukować i wysłać do Iraku. Zdaniem Czesława Wojczaka na tym polu jesteśmy konkurencyjni: - Robimy dobry sprzęt. Dlaczego mamy dać się zaskoczyć firmom zachodnim, kiedy wcale nie jesteśmy słabsi? - mówi Wojczak, jeden z twórców konsorcjum. Jak dodaje, jest to jedyna i niepowtarzalna szansa wejścia na bliskowschodni rynek. Jeśli z niej nie skorzystamy, wiele firm zbankrutuje.