Do tej pory - jak potwierdzono oficjalnie - w polskich jastrzębiach odnotowano 22 usterki i awarie. Kłopoty nie są jednak na tyle poważne, aby nasza nowa flota całkowicie została uziemiona - uspokaja ekspert lotnictwa Tomasz Hypki. Awarie - jak dowiedział się reporter RMF FM Łukasz Wysocki - są różne: od wymiany uszczelki po konieczność wymiany całych elementów samolotów. To wszystko jednak mieści się jeszcze w tzw. okresie niemowlęcym nowych maszyn, kiedy to samoloty muszą się dotrzeć - tłumaczy Hypki. Awaryjność samolotów teraz może być większa niż później podczas normalnej eksploatacji - dodaje. Znacznie większe problemy mają polscy technicy - często bezbronni wobec amerykańskich maszyn, bo brakuje im części zapasowych i specjalistycznych urządzeń diagnostycznych. Niewykluczone, że to właśnie dlatego F-16 stoją w hangarach. Tyle tylko że - jak dodaje Tomasz Hypki - i tak nie ma komu na nich latać, bo brakuje także pilotów. Samoloty mogą więc spokojnie poczekać na regulację i usunięcie usterek.