Jak poinformował ppłk Artur Goławski z Wydziału Prasowego Dowództwa Sił Powietrznych, myśliwce przyleciały kluczami - w każdym po cztery maszyny. Pierwszy wylądował w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu tuż przed godz. 19, drugi - przed godz. 20. Droga z Alaski to 12 tys. kilometrów. Ostatni etap - bezpośrednio zza Atlantyku do Polski - F-16 (pochodzące z baz w Krzesinach i Łasku pod Łodzią) przeleciały w ciągu ośmiu godzin. Po drodze po kilka razy uzupełniały paliwo z towarzyszącej każdemu kluczowi amerykańskiej cysterny. Prócz myśliwców w ćwiczeniach na Alasce brał udział także samolot transportowy C-130H Hercules z bazy w Powidzu. Jego przylot jest spodziewany w czwartek popołudniu. Jak poinformowały Siły Powietrzne, w piątek lotników wracających z Alaski powitają szef MON Tomasz Siemoniak, szef BBN Stanisław Koziej, I zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. broni Mieczysław Gocuł oraz dowódca Sił Powietrznych gen. broni Lech Majewski. Polscy piloci, którzy wylecieli z kraju 16 maja, na Alasce wzięli udział w ćwiczeniach "Red Flag" i "Distant Frontier". Siły Powietrzne już wtedy podkreślały, że udział w "Red Flag" to prestiżowe wyróżnienie, a na Alasce można przećwiczyć elementy, których nie da się trenować w Polsce, w tym zrzucanie realnego uzbrojenia na poligonach. "Red Flag" to największe ćwiczenia lotnicze organizowane w USA z udziałem sojuszników. Polacy polecieli na nie po raz pierwszy, zaproszenie od Amerykanów dostaliśmy w 2010 r. W tym roku na Alasce byli też lotnicy z Niemiec, Japonii i Australii, a także NATO-wski samolot wczesnego ostrzegania. Łącznie ćwiczyło tam ponad 100 statków powietrznych i ponad 2500 żołnierzy. W trakcie manewrów polskie F-16 stacjonowały w bazie Eielson, a transportowiec - w Elmendorf. - Gospodarze umożliwili naszym lotnikom wszechstronny trening na poligonach odwzorowujących z maksymalnym realizmem warunki współczesnego pola walki, w tym oddziaływanie środków obrony przeciwlotniczej przeciwnika i zakłócenia radioelektroniczne - powiedział ppłk Goławski. Dodał, że dla potrzeb ćwiczeń "Red Flag" wydzielono obszar o powierzchni 85 tys. km kwadratowych, czyli więcej niż jedna czwarta powietrzni Polski. Umożliwiło to bezpieczny trening na dużą skalę - z użyciem wielu samolotów równocześnie i precyzyjnych bomb o dużym wagomiarze. Piloci samolotów F-16 ćwiczyli na Alasce wykonywanie zadań rozpoznawczych, uderzeniowych i osłony powietrznej oraz loty w formacjach na niskiej wysokości. Dzięki temu mogli sprawdzić systemy uzbrojenia i celowania swoich maszyn. Z kolei C-130, prócz zadań transportowych, symulował w trakcie ćwiczeń powietrzne stanowisko dowodzenia; latał także w terenie górzystym i na niskich wysokościach. Pod koniec maja, gdy w Polsce gościł dowódca sił powietrznych USA, gen. Majewski, przypominając udział Polaków w "Red Flag", powiedział, że polscy piloci F-16 już nie tylko uczą się od Amerykanów, ale stają się ich partnerami i mogą wspólnie wykonywać zadania. W marcu piloci polskich F-16 uczestniczyli w ćwiczeniach "Desert Hawk" w Izraelu, podczas których po raz pierwszy współpracowali z siłami powietrznymi tego państwa. Również wtedy Siły Powietrzne podkreślały, że w manewrach ćwiczono te elementy, które w Polsce, ze względu na różne ograniczenia, trudno jest trenować. Pod koniec kwietnia Polacy w ramach rotacyjnej misji NATO na cztery miesiące przejęli odpowiedzialność za ochronę przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. Polski kontyngent liczy cztery samoloty MiG-29. Polska dysponuje 48 samolotami F-16: 32 maszyny stacjonują na poznańskim lotnisku w Krzesinach, wchodząc w skład 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego, pozostałe są na wyposażeniu 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku pod Łodzią. Obie jednostki wchodzą w skład 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego.