Schulz zapowiedział w lipcu, że wyciągnie konsekwencje wobec europosła w związku z użyciem przez niego "obraźliwego i rasistowskiego" określenia podczas debaty. We wtorek Korwin-Mikke spotkał się z szefem PE, jednak rozmowa ta nie doprowadziła do zakończenia sprawy. - Towarzysz Schulz wezwał mnie na dywanik, usiłowałem mu wyjaśnić, że nazwanie Murzyna czarnym człowiekiem jest obraźliwe, natomiast nazwanie Murzyna Murzynem nie jest obraźliwe. On nie całkiem mógł zrozumieć, w końcu poprosił mnie o wyjaśnienia po polsku - mówił dziennikarzom w Brukseli polityk Nowej Prawicy. Zapewniał, że nie użył słowa "niggers", które jest uznawane za obraźliwe, tylko "negroes", a cała sprawa jest nieporozumieniem językowym. Podkreślał, że w rozmowie z szefem PE powoływał się na twórczość Marka Twaina, który w swoich książkach używa określenia "negro", czy twórczość Johna Lennona, autora piosenki "Woman Is the Nigger of the World". - Nie będę używał poprawnej nowomowy i będę nazywał Murzyna Murzynem - oznajmił Korwin-Mikke. W lipcu na sesji Parlamentu Europejskiego poświęconej bezrobociu młodzieży w Europie europoseł powiedział, że "mamy 20 milionów (bezrobotnych) Europejczyków, którzy są czarnuchami (Murzynami - w zależności od tłumaczenia) Europy". Z Brukseli Krzysztof Strzępka Polecamy: Korwin-Mikke zasnął podczas obrad? Tak się tłumaczył