- Dobrze, że to się skończyło, negocjacje trwały tak długo, a ich przebieg kompromitował obie strony, że był już czas, żeby je zakończyć taką czy inną decyzją - powiedział Osica, po parafowaniu umowy w sprawie ulokowania w Polsce elementu amerykańskiego systemu obrony balistycznej. - Nie znamy szczegółów porozumienia, ale bez obaw można powiedzieć, że przez ostatni rok Polska mocno zmniejszyła swoje oczekiwania dotyczące na przykład amerykańskiego zaangażowania w modernizację polskich sił zbrojnych na poziomie Pakistanu lub Egiptu czy przekazania systemów obrony powietrznej chroniących terytorium Polski, a nie samej bazy - zauważył Osica. Dodał, że pozostaje "ewentualna droga do rozwinięcia współpracy wojskowej, finansowanej wprawdzie przez Polskę, ale być może na preferencyjnych warunkach". - Pytanie, w jakim stopniu Amerykanie poprawili ofertę i co spowodowało, że zgodzili się na stałe - a nie tylko rotacyjne - stacjonowanie baterii rakiet Patriot. Kontekst gruziński jest istotny - pod adresem Waszyngtonu pojawiły się sygnały, że USA są mało widoczne w tym kryzysie - powiedział Osica. Zdaniem eksperta brak deklaracji w sprawie stałego stacjonowania zestawów Patriot byłby ciosem w prestiż USA i oznaczałby, że "amerykańskie gwarancje są coraz bardziej iluzoryczne". - Niechęć Amerykanów do bezpośredniego wojskowego zaangażowania się w Polsce nie wynikała z ograniczeń finansowych, lecz z niechęci do drażnienia Rosji - podkreślił. - Otwarte pozostaje pytanie, czy za zmianą amerykańskiego stanowiska stoi zmiana faktycznego politycznego nastawienia do kwestii amerykańsko-rosyjskich czy jest to tylko gest. O tym, czy retoryka się zmieniła, ale polityka wobec Rosji pozostała faktycznie taka sama, przekonamy się za kilkanaście miesięcy, może latem przyszłego roku, gdy okrzepnie nowa administracja - dodał Osica.