- Raczej nie na tym posiedzeniu. Nie zamierzam wyznaczać żadnego terminu bez wiedzy, czy jest szansa na umieszczenie (tego punktu) w porządku (obrad) i w zgodzie głosowania nad ustawą ratyfikacyjną. Nie zamierzam też tworzyć presji czasowej ponad realne potrzeby - mówił marszałek, pytany na porannym briefingu prasowym, kiedy można spodziewać się głosowania. Kolejne posiedzenie Sejmu planowane jest od 9 do 11 kwietnia. Zdaniem , Polska traci szansę na szybką ratyfikację, która mogła być - w jego ocenie - "sygnałem zgody i współpracy, naszego powrotu do głównego nurtu integracji europejskiej". - Najważniejsze jest to, żeby proces się dokonał, mniej ważne czy będzie to na początku, w środku czy na końcu stawki - podkreślił marszałek. W czwartek, a nie jak wcześniej planowano w środę, odbędzie się wspólne posiedzenie sejmowych komisji - spraw zagranicznych oraz ds. UE dotyczące dwóch projektów ustawy o ratyfikacji Traktatu z Lizbony: rządowego wraz z poprawką PiS oraz prezydenckiego. PiS domaga się, by w ustawie ratyfikacyjnej znalazł się zapis o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów Traktatu Lizbońskiego, dotyczących kompromisu z Joaniny (chodzi o sposób podejmowania decyzji w UE) i protokołu brytyjskiego ograniczającego stosowanie Karty Praw Podstawowych. Taki zapis znajduje się w prezydenckim projekcie ustawy ratyfikacyjnej, skierowanej w ubiegłym tygodniu do Sejmu oraz w poprawce autorstwa PiS do rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej. Marszałek pytany był również o spotkanie prezydenta z premierem w sprawie Traktatu z Lizbony. Według wcześniejszych informacji, do spotkania miało dojść w środę. Jednak - jak mówiła we wtorek wieczorem rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka - jest to mało prawdopodobne, bo szef rządu ma napięty kalendarz. Również we wtorek prezydent Lech Kaczyński nie wykluczył, że do spotkania z premierem dojdzie w czwartek rano, choć jednocześnie wyrażał nadzieję, że odbędzie się ono jednak w środę. W czwartek Tusk wybiera się z dwudniową wizytą do Kijowa. - Są telefony, są sekretariaty. Jeśli premier i prezydent chcą się spotkać, odpowiednie służby ich umawiają. (...) Z mojej wiedzy wynika, że wszyscy są chętni do spotkania, jeśli materia spotkania będzie przygotowana - powiedział dziennikarzom Komorowski.